Niels Bohr, fizyk duński rzekł kiedyś, że „przewidywanie jest bardzo trudne, szczególnie jeżeli chodzi o przyszłość”. Takie oświadczenie wzbudza jednak uśmiech pobłażania u ryzykonomisty, bo przecież istotą zarządzania ryzykiem jest próba spojrzenia w przyszłość, nawet jeżeli bywa to czasami trudniejsze, niż równania mechaniki kwantowej.
W przyszłość można patrzeć na różne sposoby i naukowo i nawet poetycznie „sięgając gdzie wzrok nie sięga”. I są też futuryści, którzy w dobie pandemii wieszczą nam ochoczo co się wydarzy „długofalowo” i dlaczego „świat już nie będzie taki sam”.
„przewidywanie jest bardzo trudne, szczególnie jeżeli chodzi o przyszłość”
Gwoli dziennikarskiej powinności futuryści i inni trendsetterzy na początku Pandemii lekko się przyczaili i pewnie dlatego, że przypomniał im się przypadek „końca historii”, który w swym sławnym eseju prorokował Francis Fukuyama. Potem ów „koniec” wytykano autorowi przez kolejne 30 lat, choć futurysta wielokrotnie tłumaczył się w kolejnych książkach, że „nie o taki koniec” mu chodziło jakby z samego tytułu wynikało. To pokazuje nam jak wielkie są zasadzki czyhające na wieszczących Przyszłość, przed czym ostrzegał Noblista. A mamy i wiele innych przykładów nawet celnych przepowiedni wcale nie słuchanych.
Wspomnijmy Kasandrę.
Nie ma się co dziwić, że wziąwszy tą naukę co do ryzyka wieszczenia pandemiczni futuryści są ostrożni i nazwalibyśmy ich raczej post-futurystami. Ale o tym za chwilę, bo jednak trochę przyszłości (i to bardzo wyraźnie) już rysuje nam się na horyzoncie.
Perspektywa to nieodległa i oparta na „twardych” danych i niestety nie przedstawia się ona zbyt różowo. Oto statystycy donoszą, że nadchodzi najgorszy kryzys od czasów tego Wielkiego z lat 30-tych a może i gorszy, bo Doradcy ekonomiczni Trumpa mówią, że sytuacja jest „wręcz grobowa”.
Trudno się dziwić na takie stwierdzenia skoro za Atlantykiem przybyło już ponad 26 milionów bezrobotnych, a zanualizowany PKB w drugim kwartale 2020 ma skurczyć się w USA w historycznie bezprecedensowym wymiarze.
pandemiczni futuryści są ostrożni i nazwalibyśmy ich raczej post-futurystami…
Z naszego europejskiego podwórka indeks PMI (Purchasing Manager’s Index), klasyczny wyprzedzający miernik koniunktury osiągnął w gospodarce niemieckiej swój historyczny, najniższy od czasów obserwacji (czyli 22 lat) poziom 15,9 punkta dla usług i 34,4 dla przemysłu. Przy czym widać, że katastroficzny nastrój przenosi się z usług na przemysł, bo choć usługi były pierwsze w lockdownie, to po co produkować jak nie ma gdzie i komu sprzedawać? Skala załamania gospodarczego jest nieprawdopodobna i jest to bardziej stwierdzenie faktu niż przewidywanie, zważywszy że dla PMI poziom równowagi to 50 punktów.
W Polsce sytuacja jest niejasna, jeżeli mierzyć ją informacjami płynącymi z Rządu czy GUS-u, ale zważywszy choćby, że Niemcy są odbiorcą ca. 27 % polskiego eksportu, to wnioski są oczywiste. O tym mówi rodzimy biznes jak Polska długa i szeroka, choć mamy kolejne wcielenia Tarczy i sprawę najważniejszą, czyli Wybory. Ale jak spojrzeć za okno to masa „biznesów” stoi i nie wiadomo jak długo stać będzie. To nie może skończyć się dobrze.
Skala załamania gospodarczego jest bezprecedensowa i jest to bardziej stwierdzenie faktu niż przewidywanie
Jednak wróżenie przyszłości najbliższej i mierzalnej statystycznie, to dziecinne igraszki w porównaniu z futuryzmem. Bo w tym przypadku wieszczy się przyszłość Fundamentalną, Globalną i Przełomową. Tutaj i zagraniczni i rodzimi futuryści jednym głosem przewidują, że Pandemia to koniec „świata jaki znamy”.
Przykładem jest głośny już artykuł angielskiego filozofa Johna Graya w „The NewStatesman” pod znamiennym tytułem „Dlaczego ten kryzys jest punktem zwrotnym w historii? ” Gray podobnie jak wielu innych futurystów na celowniku stawia Neoliberalizm, a nawet sam Kapitalizm, który dlaczegoś staje się winny Pandemi prawie tak samo jak sam koronawirus. Stąd już łatwo wieszczyć, że wszystko się musi zmienić. I demokracja, i gospodarka, i podejście do Klimatu i stosunki społeczne.
Świat po Pandemii (oby!) już nie będzie taki sam i tu chyba każdy się zgodzi. Ale i futuryści są dzisiaj właśnie „post”, bo sprytnie nie określają, jaki ten nowy Świat miałby być, choć na pewno będzie jakiś inny, tu zgadzamy się z futurystami.
Bo świat nigdy nie jest ten sam. Pocieszmy się jednak słowami pewnego mędrca: jeszcze nigdy nie było tak, żeby jakoś nie było.
Pliki cookie Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie tego portalu, używamy pliki cookies („ciasteczka”). Jeśli nie wyrażasz na to zgody opuść portal.