WOW !
Dziesięć lat minęło, to kawał czasu, kawał „literackiej” roboty, kawał „reaserchu”.
Wiele wysiłku i choć może nie przysłowiowych „nieprzespanych” nocy, to na pewno wiele, setki godzin pisania, edytowania, projektowania, zarządzania portalem.
I to wszystko (pozwolimy sobie pochwalić się bo w końcu nic to nie znaczy) „pro publico bono”, dla dobra publicznego, ku chwale powszechnej Ryzykonomii.
Ile „tego” blogowania właściwie było ?
Zaczęliśmy pierwszym wpisem, przypomnijmy go tutaj
„Ryzyko, którym należy zarządzać” 2
Ten wpis, był to manifest nieledwie, „rozpisanie się” „rozgrzewka”, bo choć swoją dziennikarską historię już wtedy mieliśmy i pióro nam było nieobce i nieciężkie, to przecież blogerka to było coś dla nas zupełnie nowego.
No właśnie, „bloggerka” (i nie chodzi tu o blogerkę rodzaju żeńskiego, tylko o rodzaj aktywności przy. red.) !
W onym czasie jak najstarsi ludzie jeszcze pamiętają 😉 blogging był tak modny, jak bez mała dzisiaj podcasting. Tak, tak… Pisał blogi, kto żyw, mógł i chciał (nawet jeżeli nie powinien) organizowano konkursy, spotkania i sympozja bloggerów. Już wtedy przyznamy patrzyliśmy na ten rejwach z rezerwą i jak potwierdził to czas, dziś już niewiele z tego entuzjazmu do pisania zostało. Blogging zamiera, albo wchodzi w stan utajony. Znamienne jest choćby że przeczytaliśmy ostatnio pożegnanie z aktywnością znanego bloggera, synonim bloggerskiego success story. Wiecie i kim mowa ?
A szkoda, bo pisanie (i czytanie) to esencja inteligencji, wiedzy i nauki, sztuki dzisiaj zupełnie w odwrocie choć – zmieniają się media, formuły, platformy.
Więc znowu pisze dalej kto żyw, może i chce (choć częstokroć nie powinien) tylko zwykle są to złotawe myśli na fajsbuku, Linkedinie. O 3 sposobach, 8 pomysłach i 35 wskazówkach „jak”.
No i książki też wielu jak widzimy pisze, kto może i chce ( choć zdaje się nam niekoniecznie powinien). Też pewna moda w biznesie i nie tylko. Bo, któż nie chciałby być sławny. My, w każdym razie w Ryzykonomii na sławę jesteśmy łasi jak na te wety żeby przytoczyć Wieszcza. No i jest podcasterka, o czym jeszcze za chwilę…
Pisaliśmy… I piszemy ! Ile tego było ?
i nie tylko. Nieźle, co ?
Więc pisaliśmy o teorii i praktyce ryzyka, niepewności, standardach, ryzykach wszelkiej maści, compliance, audycie, kontroli zarządczej, cyberatakach, bezpieczeństwu przeróżnemu, terroryzmie, wojnach, geopolityce, klimacie, kosmitach, edukacji, starych i młodych, o ludziach i zwierzu, o świecie roślin i ludzi, marynarzach, żołnierzach, górnikach, fizykach i może nawet niesfornych tetrykach… Któż to dziś zapamięta, jak pieśń wyśpiewa!
Ale, ale, Szanowni Czytelnicy bloga ! Artykuły te są wciąż na blogu obecne. Można je czytać i cieszyć się nimi do woli. Zobaczcie jak wiele tematów nie utraciło na swojej ważności, jak wiele można się o ryzyku i zarządzaniu ryzykiem dowiedzieć. Dlaczego nie mielibyśmy się chwalić takim dorobkiem?
Podpowiemy zainteresowanym:
Dziś nasze artykuły są zgrupowane w pięciu zasadniczych grupach tematycznych:
Polecane artykuły (według popularności)
Ryzykomania po godzinach (tematy społeczne, dowolne, różne)
Kategorie znajdziecie na „topie” bloga a poniżej w kategoriach wyświetlają się „numerki” co umożliwia łatwe przeglądanie wcześniejszych artykułów.
Oczywiście, blogerka to całe mnóstwo wysiłku technicznego i technologia. Zaczynaliśmy od poczciwego Bloggera (platforma blogowa Google), który jak wiedzą zainteresowani możliwości techniczne, graficzne „wodotryski” miał dość ograniczone. Inna sprawa, zawsze uważaliśmy, że w pisaniu nie o te „wodotryski” chodzi, choć znowu rzeczywistość bywa różna od naszych wyobrażeń.
Kilka late temu, zdaje się 5 czy 6 postanowiliśmy „przenieść” nasz blog na platformę Word Press, co skądinąd wiązało się z inwestycjami, choćby kosztami hostingu, różnych „skórek” i temu podobnych. Bo niestety, blogowanie darmowe nie jest, o czasie nie wspominając.
Ale, że i apetyt jakoś wzrósł nam i sami chcieliśmy aby nasz „Ryzykonomia” fajniej wyglądała znowu doinwestowaliśmy. I dziś widzisz Czytelniku na jakiś czas chyba „docelową” wersję bloga Ryzykonomia, w każdym razie w jego wymiarze „formalnym”.
No właśnie jak to jest z tym blogowaniem? Bo w końcu mamy jak widać pewne doświadczenie i czytani jesteśmy wciąż, więc i trochę wymądrzyć się możemy.
Niestety, nie zabrzmi to jakoś specjalnie optymistycznie. Bloggerka nie jest, według naszych obserwacji, jakąś trampoliną do sukcesu o pieniądzach nie wspominając. Oczywiście, wyjątki są, ale zwykle też związane z wczesnym „wejściem” w blogging i przyzwyczajeniem nieskorych niestety do poszukiwań rodzimych Czytelników. Znacie na pewno przykłady.
Podobnie jest zresztą dzisiaj z podcastingiem. I,i mamy nieodparte wrażenie będzie z jego rozwojem podobnie. Aż do momentu pojawienia się jakiegoś nowego „-ingu”. Bo jak wiecie dziś nagrywa, mówi kto chce i może (choć znowu, naszym skromny zdaniem nie zawsze powinien).
Może nadejdzie jakiś magnetyczny „casting 4D” z bezpośrednią transmisją do mózgu ? Brzmi nieźle? Pomysł macie w bonusie !
No więc na blogging w Polsce pieniędzy nie zrobicie. Sławy chyba też nie zdobędziecie. Więc co ?
Oczywiście i my przez te dziesięć lat śledziliśmy różne „analiticsy”, SEO, sprawdzaliśmy pozycje w Google i liczyliśmy Czytelników. Liczb tu oczywiście nie podamy ( hejterzy nie śpią! ooo, to kolejny temat …) ale wiemy że nasz blog czytało i czyta tysiące osób z Polski i trochę z różnych stron świata.
Nieraz było nam bardzo miło gdy spotykaliśmy naszych Czytelników, czy zapraszano nas jako ekspertów na jakieś eventy, a i zlecenia były, były. Czemu nie ? Ale… za dużo tego nie było, jak na ten wysiłek, niestety.
Ale też, żeby nie było. Złudzeń nigdy nie mieliśmy.
Polska to nie jest kraj gdzie ceni się wiedzę, gdzie ekspertem zostaje się budując swój autorytet oparty na pracy, inteligencji i doświadczeniu. I proszę nie mówcie znowu o wyjątkach, bo pozostają one wyjątkami. Ta szara rzeczywistość ma oczywiście znaczenie dla motywacji bloggera, o czym jeszcze za chwilę.
Ba. Wiemy, że wiele osób nas czytało, ale co jest też naszą „rodzimą” specyfiką, ani nas w pisaniu nie wspierało, ani nie chwaliło, ani nawet, też prawda nie przeszkadzało. Ot jest Ryzykonomia, człowiek pisze, chyba ciekawie podobno, poczytamy, dlaczego nie…
Ale żeby dobre słowo, to rzadko, bo i po co, this is not America.
I znowu, nie narzekamy, choć żal jakiś może i jest. W końcu to 750 darmowych wpisów i wiedzy masa i myślimy, wcale niegłupie, a nawet przydatne czasami.
No tak, chyba NIE. Ale – kto wie?
Piszemy bo chcemy, bo lubimy, albo i nie, ale jakoś tak wychodzi. Cholera wie!
Może liczymy na Księcia na jasnym Koniu (pardą ;)) albo Księżniczkę z workiem pieniędzy, bez różnicy, bo my ludzi nowocześni jeżeli by kto nie wyczytał…
Przyjedzie ten Cud, przeczyta i rzeknie: „mój ci on, autor Ryzykonomii, dr Jerzy Podlewski go zwą, mądry, oczytany, ekspert od ryzyka jakich mało. Weźmy go do Rady Ważnej z wypłatą godną, gabinetem pięknym i szacunkiem ogólnym.
No nie chyba nie to. Już jesteśmy w Redakcji chłopcami dużymi, CV mamy biznesowy i życiowy jak papirus w długiej rolce i naiwni niczym młodzianki zabierający się za blogerkę czy ów bardziej moderny podcasting nie jesteśmy.
Prawda też jest i taka, że blogging nam „wszedł w zwyczaj” ale i stał się jednym z naszych licznych mediów. Bo i mamy Newsletter (link) , i grupę „Zarządzanie ryzykiem” na Linkedin, i aktywność w social media.
(tu będzie trochę reklamy krypto, uważajcie)
…są dostępne w naszej księgarni. I to już od 9,90 !
Zdradzić też Wam możemy, że powinniśmy już wydać kolejny odcinek naszego bestsellera z 2013 roku o „zarządzaniu ryzykiem po prostu”. Tylko niestety ostatnie wyzwania spowodowały, że utknęliśmy na etapie nagrywania audiobooka, wiec teraz celujemy we wczesną wiosnę 2020. Ale będzie. Nie darujemy.
Mamy też obszerny materiał na powieść, w zasadzie na etapie edycji, znowu uchylamy rąbka…a potem ? Piszemy ! Czemu nie !
Bo lubimy, chcemy i możemy i jak nam ludzie nam życzliwi mówią od dawna – powinniśmy.
Więc może o to chodzi naprawdę. Piszemy, bo są Czytelnicy?
A może dla siebie ?
A może…
Do zobaczenia na blogu Ryzykonomia !
Już za chwilę….
Pliki cookie Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie tego portalu, używamy pliki cookies („ciasteczka”). Jeśli nie wyrażasz na to zgody opuść portal.