Czasami Wielkie Zmiany dzieją się w sposób tak skryty, a czasami wręcz eksponowany, że mało kto je dostrzega. A potem już nic nie będzie takie samo. Czasami przełomy trwają latami, dziesiątkami lat, a czasami dzieją się błyskawicznie, tuż przed naszymi oczami. A my, przyzwyczajeni do „starego” świata, długo nie potrafimy przyjąć do wiadomości co się naprawdę wydarzyło. Tak jest, jak się wydaje zarówno z pracą zdalną, jak i z edukacją „na odległość”. Dzisiaj ryzykonomicznie o tej ostatniej.
„Takie będą rzeczpospolite jakie ich młodzieży chowanie” miał powiedzieć Jan Zamoyski, „czym skorupka za młodu nasiąknie…” mówi stare przysłowie. I choć nie jest to o edukacji zdalnej on-line, to pomyślmy jak się może to odnieść do obecnej, przełomowej zmiany w systemach edukacji na całym świecie. Jak będą kiedyś myślały o edukacji dzieci, które właśnie spędzają miesiące przed cyfrową „emanacją” swoich nauczycieli.
Pandemia COVID zmusiła całe państwa do wysłania dzieci, młodzieży, studentów do domów, gdzie zasiedli przed ekranami urządzeń wszelkich i …zaczęli przez całe miesiące „pobierać” wiedzę przez ekrany komputerów i urządzeń mobilnych.
Teraz uczniowe wracają do szkół, a media wołają: „kończy się edukacja na niby”. Ale, dlaczego na niby?
Niech nas nie zmyli ocena jakości zdalnej edukacji – do tej pory. Wynika to po prostu z faktu kompletnego nieprzystosowania systemów edukacyjnych do wymogów cyfryzacji, Internetu Wszechrzeczy, wszechobecnych algorytmów i robotów do odkurzania, co skromny autor uważa za jedno z większych udogodnień dla męskiej części ludzkości w historii.
Więc szokuje kiedy słyszymy, że dzieci w czasie lock-downu siedziały przez ekranami po „ileś godzin”. I śmieszy, kiedy światli edukatorzy tłumaczą Czynnikom Decyzyjnym, że tak „zorganizowana” edukacja ma jedynie charakter „towarzyszący”, bo głos belfra w komputerze jest traktowany jak radio w tle, podczas gdy zaradna młodość surfuje w tym czasie w oceanach internetu.
Że trzeba pomyśleć o zupełnie nowych sposobach edukacji. Że już przed pandemią obecny , straszny system edukacji z morderczą skutecznością zabijał kreatywność, na co są liczne badania. Fantastycznie i zabawnie mówił o tym Sir Ken Robinson, sławny, niedawno zmarły mówca, piewca nowoczesnej edukacji. Czyli takiej o jakiej w Polsce możemy tylko pomarzyć…
Co trzeba zrobić żeby edukacja on-line była efektywna, przyjazna ludziom i rzeczywiście NAuczyła, a nie tylko uczyła?
Na początek odciąć połowę programu nauczania! Tak „na oko”. Dzisiaj uczący się mają w rękach Bazy Danych, które dają im nieskończony zasób wiedzy o świecie. Po co mają się uczyć na pamięć przysłowiowych gleb na Wyżynach i Nizinach jeżeli „mają to w sieci” i nigdy większości z nich to nie będzie potrzebne?
Po co im treści książek, które opowiadają o światach, które przeminęły? Dobre i to, biblioteki stoją otworem, ale niestety w szkole na świat obecny nie ma już czasu….Po co taki straszny nawał pseudowiedzy z encyklopedii, która tak szybko się starzeje, kiedy i teraz i od starożytności najcenniejszą Wiedzą była wiedza o Uczeniu się?
Niestety, w społeczeństwach, gdzie najbardziej wpływowymi, najlepiej zorganizowanymi grupami wyborców są dorośli, często seniorzy (z całym szacunkiem) wychowani w innej epoce, zmiana edukacji, która wymaga decyzji polityków, jest niezwykle trudna.
Od razu wyprzedzimy argument „co będzie jak nie będzie prądu, smartfona”. Argument z gruntu nietrafny, bo wystarczy zapytać „a co zrobicie, gdy wyłączą wam prąd, zamkną biedronkę? Upolujecie zwierzynę? Upieczecie na ognisku?”
Tak właśnie działa dzisiaj świat. Jest skomplikowany, oparty na podziale zadań i komputerach, a nowe technologie wielkimi krokami walą do naszych drzwi.
I czego uczy się dzieci?
No więc epidemia spowodowała, że nie ma już wyboru. Czy się to komu podoba, czy nie uczniowie zasiedli przed ekranami i to jest istny przewrót kopernikański w historii edukacji.
A może i w historii ludzkości w ogóle.
Teraz mamy początek roku szkolnego i wielu myśli, że edukacja zdalna to już przyszłość. Ale przecież epidemia wcale się nie skończyła i na przykład większość szkół wyższych deklaruje co najmniej nauczanie hybrydowe.
Edukacja zdalna, on-line już z nami zostanie. Na dobre.
Bo potencjalne korzyści są zbyt wielkie. I sanitarne, i kosztowe. Sektor edukacyjny zmienia się nie do poznania.
Szkoda, że o fundamentalnej zmianie samej edukacji, o dostosowaniu jej do Dzisiejszej (już!!1) Przyszłości myśli się na końcu.
Pliki cookie Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie tego portalu, używamy pliki cookies („ciasteczka”). Jeśli nie wyrażasz na to zgody opuść portal.