W pamiętnym serialu „Dom” jeden z bohaterów, przodownik pracy socjalistycznej złamany w kolejnych odcinkach przez wyśrubowane normy murarki i spożywanie nadmiernych ilości spirytusu, opowiada taki dowcip:
„Na polu leżą buraki i ziemniaki . Pada deszcz. Co się pierwsze zbiera?
Odpowiedź: Egzekutywa”
Kryzys rozkręca się na dobre i wciąz pojawiają się nowe pomysły jak ryzykiem kryzysu zarządzać. Różne są na to pomysły, króluje niestety, idea nowych, ściślejszych regulacji. Regulacje, to jak wiadomo nic innego jak zarządzanie ryzykiem na szczeblu państwowym, czy unijnym. Oczywiście, aby zarządzać ryzykiem trzeba je identyfikować i analizować. A, że za głównego winowajcę kryzysu uważa się instytucje finansowe, najważniejszym podejrzanym wśród rozlicznych zagrożeń, staje się ryzyko systematyczne, związane właśnie z funkcjonowaniem rynków finansowych.
Tu nieco teoretycznie należy zauważyć, że nasz podejrzany jest ryzykiem niedostatecznie do tej pory zrozumianym. Na przykład: dlaczego rynki zachowują się tak, a nie inaczej, dlaczego zarażają się kryzysami jedne od drugich – oto tajemnice wciąż mało zgłębione.
Ale ryzyko systematyczne najwyraźniej trzeba jakoś okiełznać, taki się kształtuje wyraźny, ogólnoświatowy trend. Stąd pomysły, aby odpowiednie Ciała powoływać, które ryzyku temu mają patrzeć na ręce .
W Europie ryzykiem systematycznym ma się zajmować niedawno powołana Europejska Rada ds. Ryzyka Systemowego (ESRB), której zadania wytyczyły rozporządzenia Parlamentu i Radu Europy, w sprawie nadzoru makroostrożnościowego nad systemem finansowym.
O celach działania ESRB czytamy, że ma nie tylko identyfikować i analizować ryzyka systemowe, ale również publikować stosowne ostrzeżenia, a nawet wydawać zalecenia w sprawie środków zaradczych.
Podobnie, i w koordynacji z unijnymi regulatorami, po drugiej stronie Oceanu dyskutuje się utworzenie Systematic Risk Authority, jako dalszy ciąg porządkowania rynków finansowych zapoczątkowanych pakietem regulacji Dodd-Frank podpisanym w ubiegłym roku przez Obamę.
Zasadniczo to wszystkie pomysły zarządzania ryzykiem, w tym systematycznym, należy witać z radością, ale diabeł tkwi w szczegółach, jak zawsze, niestety.
Zwraca się choćby uwagę na formułę organizacyjną ESRB w której, już teraz objawia się biurokratyczne „zesłonienie”. Nie chodzi tu nawet o koszty, bo nie takie sekretariaty w Unii funkcjonują, a o efektywność nowej instytucji.
Jak na komitet zarządzania ryzykiem, bo tak można zrozumieć jego rolę, ESRB to niezmiernie szacowne Ciało ca. 61 vip-owych głów liczące. Przewodzi mu szef Europejskiego Banku Centralnego, za nim idą szefowie i vice- banków centralnych oraz różnych organów nadzorczych rynków finansowych. Doradzać im mają dwa Komitety, w tym Naukowy, tamże spośród wielu chętnych Leszek Balcerowicz został również nominowany.
Wygląda imponująco, ale niejeden z obserwatorów pyta się już teraz: jak skuteczne i otwarte na nowe pomysły będzie tak duże i szacowne Ciało? I czy rzeczywiście zebrano specjalistów od ryzyka?
Ale, wracając do zgłębiania ryzyka systematycznego, rodzą się pytania, jak je analizować bez kolejnych „ujawnień” ala’ Basel II i Solvency II i prześwietlania ksiąg i innych tajemnic instytucji finansowych? I skoro o publikowaniu ostrzeżeń i „proponowaniu” środków zaradczych jest mowa, czy nie jest to za głęboka ingerencja w rynki i przede wszystkim przeciw-skuteczna? Czy makroostrożnościowi menadżerowie ryzyka z ustawowego powołania, od korporacyjnych będą lepiej zarządzać ryzykiem?
Dlatego i w Europie i Ameryce nie brak zwątpienia w sens tworzenia kolejnych ciał nadzorczych rynków finansowych. Choćby, jeżeli potrzeba ryzyko systematyczne zapoznać, a potrzeba, to mądrych głów, think-tanków i uniwersytetów nie brakuje. A konkurencja i zbiorowe myślenie, niekoniecznie dekretowane przy vip- owskim stole konferencyjnym może wiele dobrego zdziałać.
Pytań rodzi się wiele i to również zauważmy, że koncentracja na ryzykach systemowych nie powinna odsuwać uwagi od pracy nad przejrzystością Systemu czy upowszechnianiem zasad Ładu Organizacyjnego – w tym korporacyjnego zarządzania ryzykiem. Bo tu się rodzą fundamentalne problemy i później skumulowane, w postaci kryzysów straszących świat, się objawiają.
A już za chwilę do o(b)mawiania naszego stary dobrego COSO II powracamy….