Jak głosi miejska legenda onegdaj, dla uczczenia VI Plenum KC radzieccy uczeni pod kierownictwem prof. tow. Pieti Gorasa przeprowadzili przełomowe badania słuchu karaluchów. Sam prof. Goras postawił śmiałą tezę, która zadziwiła kapitalistyczny świat, a mianowicie taką, że karaluchy słyszą nogami.
W celu jej udowodnienia radziecki zespół badawczy po kolei urywał kolejne odnóża karalucha. Eksperyment ten pozwolił dokonać przełomowych obserwacji jak następuje: po urwaniu pierwszej nogi karalucha postawiono na blacie i uderzono pięścią w stół. Karaluch (usłyszał!) i rzucił się do ucieczki. Następnie pozbawiano obiekt badawczy kolejnych odnóży. Po kolejnych iteracjach eksperymentu – sukces! Pozbawiony wszystkich odnóży karaluch ogłuchł jak pień.
Śmiała teza, że karaluchy słyszą nogami, została potwierdzona!
Q.e.d, c.b.d.o.
To klasyczne case study przychodzi nam zawsze na myśl, kiedy raz za razem słyszymy o nowych, choć zapewne niezamierzonych, wdrożeniach w życie brawurowego eksperymentu radzieckich uczonych.
Weźmy przykład pandemii. Cały ten reżym sanitarny, te wszystkie „dystanse” i „mycie rąk” nie mają wielkiego sensu i nic w istocie nie dają. Wystarczy spojrzeć na historyczne statystyki śmiertelności. Różnica niewielka, o ile istnieje. Karaluchy słyszą nogami.
Idea zarządzania ryzykiem to, nabieramy przekonania, także przykład eksperymentu karalucha. Skoro bowiem dowolna firma, każdy Polka i Polak może bez zamartwiania się ryzykiem żyć i funkcjonować, to po co to całe zamieszanie? Po co koszty, szkolenia, mapowania, straszenie zagrożeniami, pandemiami, ryzykami aktualnymi i – o zgrozo – następnymi? Się jakoś żyje i to nie najgorzej póki co, wystarczy się rozejrzeć.
Czas się z ryzykiem pogodzić i nie szarpać się jak dorsz w rybackiej sieci.
Od razu uspokajamy Czytelników z branży ubezpieczeniowej, że z jakiegoś tajemniczego i całkowicie nielogicznego powodu w obszarze ryzyk ubezpieczalnych efekt karalucha na szczęście nie działa. Ludzie się ubezpieczają (nawet jeśli za mało), mimo że już rozmowa z potencjalnym nabywcą polisy upewni nas, że świadomość ryzyka pożaru, kradzieży czy innego nieszczęścia bywa dla ubezpieczanego równie iluzoryczna, co ucieczka karalucha ze stołu z powyrywanymi nogami. Ale jednak ludzie się ubezpieczają, na szczęście.
Niestety, na poziomie całego społeczeństwa, a nawet „firmowego” zarządzania ryzykiem, działa już „efekt karalucha”.
Może to kwestia historycznych przyzwyczajeń, że pewne ryzyka gotowi jesteśmy zaakceptować, a innych zupełnie nie? Jak takie, że epidemia bez reżymów sanitarnych zebrałaby do dzisiaj żniwo nie 54 tysięcy ofiar, ale na przykład 150 tysięcy? Albo więcej?
Innymi słowy, jaki byłyby wymiar skutków inherentnego ryzyka pandemii, a więc bez mechanizmów kontroli (DDM, szczepionki, medycyna), bo obecnie to przecież ryzyko resztkowe, rezydualne?
Gdyby się pokusić na jakieś estymacje to pomocne byłoby zapewne odwołanie do pandemii hiszpanki, +20 milionów ofiar. I tutaj zapewne tow. Goras by się oburzył, bo przecież ofiar covida jest na świecie ca. 20 razy mniej! Karaluchy słyszą nogami!
Fakt, że mamy także całkiem naukowe i współczesne modele ryzyka, jak ten z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Tam „rezydualnie” przewidywane są czarne scenariusze pandemii; nawet + 50 tysięcy kolejnych ofiar tylko do wakacji. Ale, kto by takie modele czytał.
Dlatego, z czasem nabywamy przeświadczenia, zaprawionego dozą pogodnej rezygnacji ryzykonomisty, że karaluchy słyszą nogami. Ktoś inny naukowo i całkiem poważnie powiedziałby, że ludźmi rządzą codzienne heurystyki, uproszczenia wnioskowania, która czynią życie przeciętnego homo sapiens, a nawet menadżera znośniejszym i zapewne łatwiejszym. A w końcu, ryzyka, aż tak wiele (zwykle) nie ma. Więc nie przesadzajmy z tym zarządzaniem ryzykiem, życie i tak toczy się dalej.
A o kolejnych odkryciach profesora Gorasa, jak choćby skrzyżowaniu jabłka z gruszką i wyhodowaniu całkowicie niejadalnej jabruszki, może w kolejnym odcinku ryzykonomi.
Pliki cookie Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie tego portalu, używamy pliki cookies („ciasteczka”). Jeśli nie wyrażasz na to zgody opuść portal.