Kontrola zarządcza wielokrotnie gościła na łamach Ryzykonomii, trudno od czasu do czasu nie powrócić do tematu, chociaż… no właśnie.
No właśnie, mamy wrażenie, że nic się w Temacie KZ-u specjalnie ciekawego nie dzieje, nie ma dyskusji, a w każdym razie ich nie widzimy, popularyzacji dobrych praktyk (o ile są takie).
Jakoś takoś cały ten pomysł „wsiąkł” w nasz sektor publiczny i … tyle go widzimy. Redakcję Ryzykonomii oczywiście zawsze interesował kluczowy komponent KZ-u czyli zarządzanie ryzykiem opisane w tak zwanym „standardzie” B kontroli zarządczej, skądinąd najkrótszym standardzie zarządzania ryzkiem na świecie ever o dość niejasnym COSOowo – ANZSowym rodowodzie.
Nadzieje pewne związane z wprowadzeniem zarządzania ryzykiem u publicznych i owszem, mieliśmy, ale nie aż takie znowu duże, nauczeni doświadczaniem różnych kolejnych reform i reform reform.
Temat kontroli zarządczej przypomina nam się zawsze około marca, wczesną wiosną kiedy to różne jednostki składają swoje doroczne „Oświadczenia o kontroli zarządczej”. Są one zresztą publikowane w internecie i dlatego je też widzimy i podziwiamy jak to wszystko (wg. oświadczeń) już dobrze u nas działa. No więc tamże choćby od paru lat już czytamy w szczególności, że zarządzania ryzykiem w urzędach, ministerstwach, uczelniach, żłobkach i kosmodromach (no jeszcze nie albo ostatnio poszło takie info, że jest pomysł na kosmodrom w Gdyni) superancko wymiata (no dobrze to tumaczenie nasze z urzędowego na nieurzędowy). Ryzyka są identyfikowane, zarządzania i wogóle.
Czyli jest dobrze, a parafrazując fajny film zdaje się nam „as Good as It gets” prawdopodobniej kontrola zarządcza lepiej już być nie może….
ps. No i odfajkowaliśmy temat, do przyszłego roku….
kontrola zarządcza lepiej być może
Pliki cookie Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie tego portalu, używamy pliki cookies („ciasteczka”). Jeśli nie wyrażasz na to zgody opuść portal.