Mapa ryzyka 2017. One hundred-years-storm. Sztorm stulecia. Donald Trump ogłasza główne punkty swojej nowej, izolacjonistycznej polityki zagranicznej. Priorytetem jest „make America great again” realizowana przez „czysto” biznesowe podejście. Jego efektem jest między innymi désintéressement dla ekspansji Rosji w Europie Wschodniej. We Francji wybory wygrywa Fillon, ale Front Narodowy jest tuż za plecami, we Włoszech tryumfuje Ruch Pięciu Gwiazd. W Holandii Partii Wolności nadaje ton nowej koalicji. W kolejnych krajach rośnie sentyment do starej, dobrej Europy narodów, Europy Verdun i Wersalu. Powiewają sztandary. W Turcji Recep Erdogan zdobywa władzę absolutną, po kolejnych zmianach w konstytucji. W cichym porozumieniu z Rosją opuszcza bariery emigracyjne i setki tysięcy emigrantów płynie do Grecji, którą ogarniają rozruchy. Po bankructwie Monte dei Paschi di Siena padają kolejne włoskie banki i zaczyna się efekt domina w europejskim systemie bankowym.
Merkel z trudem wygrywa wybory, ale do głosu dochodzi Alternatywa dla Niemiec zyskująca szybo rosnące poparcie społeczne. Wielka Brytania robi hard Brexit pod naciskiem opinii publicznej tabloidów, jej gospodarka wpada w zadyszkę, inwestorzy gaszą światła w City. Unia trzeszczy w posadach. Ruchy niezadowolonych nawołują do referendów euro-exitowych w największych krajach Unii. Na Morzu Południowochińskim samoloty Państwa Środka zmuszają do lądowania amerykański samolot patrolowy. Ameryka w odpowiedzi wysyła lotniskowiec uderzeniowy. Rynki finansowe drżą w posadach, polska złotówka…
Dezintegracja…
Scenariusz niemożliwy? Ba, w wielu punktach prawdopodobny, bo to w znacznej mierze kompilacja kalendarium wydarzeń politycznych i gospodarczych zapowiadanych na 2017 rok. Oczywiście, kto i gdzie wygra, i co zrobi w ostateczności jeszcze nie wiadomo, ale znaków na niebie i ziemi co może się wydarzyć w 2017 roku (albo troszeczkę później) naprawdę nie brakuje. No właśnie „naprawdę”; a już ze słowem „prawda” mamy dzisiaj problem, bo jest prawda i postprawda i dzisiaj mówienie o dezintegracji, może być różnie rozumiane. Zależy kto scenariusze buduje i je czyta, i dla kogo szanse oznaczają szanse czy zagrożenia, a rebours.
—–
[wysija_form id=”1″]
—–
No więc, wracając do tytułowej „Mapy ryzyka 2017” to nie ukrywamy, że jej budowania jest dzisiaj jak nigdy i łatwiejsze, i trudniejsze zarazem. A tradycyjne mapowanie ryzyk, przedstawianie ich graficznie na skalach prawdopodobieństwa i skutków o tyleż efektowne, co mało czytelne. Klasyczne dwuwymiarowe mapy ryzyka, które już kilkakrotnie wcześniej prezentowaliśmy na łamach rubryczki ryzykonomicznej, niewiele w istocie mówią o bipolarnych integracyjno-dezintegracyjnych scenariuszach. Klasyczna mapa ryzyka to statyczny obraz dzisiejszego hiperdynamicznego świata. Jeżeli wczytywać się w różne przewidywania, co wydarzy się w 2017 roku (których właśnie pełno), to wszyscy chyba czują wiejący wiatr Historii. Być może jesteśmy u progu swoistego break-even, „punktu przegięcia”, po którego stronach mamy te same ryzyka, ale układające się w dramatycznie różne, przeciwstawne w wielu punktach scenariusze. Integracja-dezintegracja. Rozwój- załamanie. Wzrost – spadek. Pokój – konflikt. Mapa ryzyka 2017
Analizę jak nigdy utrudnia fakt, znany każdemu doświadczonemu menadżerowi ryzyka, że rysowanie negatywnych scenariuszy nie jest popularne. I od początku naraża na zarzut, że scenariusz pesymistyczny jest mniej sensowny, gorszy. I nie jest to zarzut nieuzasadniony, bo przecież możemy sobie wyobrazić Renesans. Zamiast dezintegracji, integracja. Donald Trump okazuje się zwolennikiem globalizacji i wolnego handlu, Europa się reintegruje w ferii nawrócenia na Zjednoczenie, Brexit wzmacnia rynki finansowe, banki włoskie nie padają, lecz kwitną, wzrosty gospodarcze szczytują, imigranci wracają do domów. Jak to brzmi? Chcieliście optymizm, to macie!
Z „praktycznego” punktu widzenia, można się zastanawiać, czy bipolarne prognozy w ogóle mogą się czemuś przysłużyć na poziomie makro, czy mikroekonomicznym. Oczywiście że tak, bo zarządzanie ryzykiem zawsze ma większy sens niż nie-zarządzanie. I zdaje się, co byśmy nie mówili o zdolnościach biznesu do systemowego zarządzania ryzykiem, to a pewno różne, nawet jeżeli jeszcze niesprecyzowane scenariusze reakcji na ryzyka kłębią się w umysłach zarządzających. Inna sprawa czy rady i zarządy
[sociallocker id=3452]
próbują je materializować w formie analiz, raportów, profili ryzyka. Choć jak się wydaje się (to opinia nieempiryczna i niestatystyczna) biznes i nie tylko biznes, pozostaje wysoce reaktywny. Czekamy na zmiany i…zobaczymy co dalej. Mapa ryzyka 2017
Można również zrozumieć takie podejście, bo jest ono widoczne i wśród potężnych tego świata, choć zapewne używają oni dużo potężniejszych think-tanków niż autor tego skromnego felietonu. Oczywiście są i tacy, którzy żadnych analiz nie używają i zdają się z góry na szczęśliwe zakończenie. Ale tym prognozujemy jak najgorzej. To, że świat ryzyka jest scenariuszowy i bipolarny oznacza konieczność przygotowania rozbudowanych planów reakcji na obie, skrajnie przeciwstawne realizacje ryzyk. A w końcu, jak powiedział Leonardo: Prawda jest zawsze córką czasu.
[/sociallocker]
Pliki cookie Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie tego portalu, używamy pliki cookies („ciasteczka”). Jeśli nie wyrażasz na to zgody opuść portal.