Czasy mamy niezwykłe i przełomowe, paradygmat risk society, „społeczeństwa ryzyka” w „kanonicznej” postaci. Już nie tylko z tytułu zagrożeń pandemicznych, ale i z powodu szans, które właśnie się ujawniają.
Wystarczy wspomnieć o kolejnych laboratoriach ogłaszających wynalezienie szczepionek na koronawirusa. To osiągnięcia epokowe i chyba zbyt mało dostrzegane, że dzieją się w tak krótkim czasie. Oczywiście, nie brakuje stosownych teorii spiskowych, gdzie ten badawczy „ekspres” jest oczywistym dowodem na udział niecnego Bila Gejtsa i zaprzyjaźnionego z nim, perfidnie tajnego Rządu Światowego.
Najwyraźniej trudno sobie wielu ludziom wyobrazić, co Nauka dzisiaj może i stosując (nieświadomie) brzytwą Ockhama, zakładają najprostsze wyjaśnienia.
Bo jak tu wierzyć, że mamy taki postęp technologiczny, że moc obliczeniowa komputerów podwaja się co 24 miesiące? Że w laboratoriach „robią” manipulacje na poziomie genetycznym, a naukowcy mogą się dzielić wiedzą globalnie, tworząc swoistą superinteligencję zbiorową ? To spisek, rzecz oczywista.
Inna sprawa, ci sami zwolennicy teorii spiskowych bez mrugnięcia okiem akceptują w kieszeni smartfona o mocy obliczeniowej większej niż komputery w lotach misji księżycowych, albo że prosty szkolniak ma w google, na wyciągnięcie ręki bazy danych o niemożliwych do objęcia rozumem zasobach. Normalka.
Podobnie wielu już akceptuje, jako rzecz normalną, elektryczne samochody, czy „mądre” zegarki ale zapewne, gdyby zapytać o najbadziej tradycyjną, nieskażoną technologią dziedzinę gospodarki, to pewnie odpowiedzieliby: „rolnictwo”. A nic bardziej błędnego.
Czwarta, „inteligentna” rewolucja cyfrowa, która cicho, ale nieubłaganie idzie przez świat, dociera już dosłownie pod wiejskie strzechy, choć oczywiście i strzech już u nas dawno nie ma.
Są więc i inteligentne fabryki (smart factory) Elona Muska, ale i analogicznie rozwija się idea „inteligentnych farm”, „inteligentnego”rolnictwa (smart agriculture), a nawet „rolnictwa precyzyjnego”; wreszcie i tytuł dzisiejszego tekstu to wcale nie przypadek.
Bo „inteligentne zarządzanie stadem i oborą” (smart herd management) to nie żaden humbug zmyślony przez Waszego skromnego autora dla przyciągnięcia uwagi, ale rolniczy odpowiednik „przemysłowych” systemów ERP (Enterprise Resource Planning, Planowanie Zasobów Przedsiębiorstwa) powszechnie stosowany także w przeróżnym rodzimym biznesie.
Nie wchodząc w szczegóły, to wyjaśnimy tylko, że produkcja zwierzęca niczym się nie różni (oprócz samej materii produktu) od produkcji innych dóbr i usług (choćby finansowych), co znowu mam swoje blaski i mroki, zważywszy jednak specyfikę tej ożywionej i „odczuwającej materii” produkcji.
No więc, do rolnictwa szybko wkracza technologia, choć w Polsce z jej dość ekstensywnym rolnictwem nie aż tak szybko, jak w krajach bardziej rozwiniętych, ale przecież zawsze. Weźmy roboty rolne. Nie, roboty, lecz „roboty”.
Mało kto wie (spoza branży), że pierwsze „roboty dojące” pojawiły się w Polsce już w końcu ubiegłego stulecia i choć w niczym nie przypominają „dojącego” Terminatora, to są równie skuteczne (w dojeniu) i coraz powszechniej stosowane. Dzisiaj w oborach jest coraz więcej robocich nowinek, ale roboty szturmują i inne rolnicze dziedziny.
Obecnie nawet „zwykły” traktor może być zupełnie niezwykły, bo wyposażony w satelitarne systemy pozycjonowania i internety, które umożliwiają pracę z dokładnością do kilku centymetrów. Stąd między innymi i pojęcie „rolnictwa precyzyjnego”, gdzie każdy kawałek ziemi jest wykorzystany, a to za sprawą różnych sond i czujników, połączonych z „systemami inteligentnego gospodarstwa.
Oczywiście, są to wciąż w znacznej części demonstracje możliwości współczesnej techniki, ale podobne nowiny hi-tech już pojawiają się i na rodzimych targach rolnych jako komercyjna oferta. Precyzyjne rolnictwo niesie i takie już testowane na świecie możliwości jak „spersonalizowane” uprawy (sic), co dzisiaj wcale niemożliwe nie jest i choćby dozowanie nawozów na poszczególne rośliny.
To, jak się szacuje może dać nawet 90 % oszczędność w użyciu nawozów, korzyści kosztowe i oczywiście ekologiczne, trudne do przecenienia. Także, i tu spisek (Nauki) oczywisty.
Jeszcze bardziej fantastycznie, ale zupełnie realnie brzmią zapowiedzi wprowadzania właśnie testowanych robotów do zbioru warzyw i owoców. W tym rodzimych truskawek, czy jabłek. Pierwsze całkowicie zautomatyzowane farmy już powstają na świecie.
Pliki cookie Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie tego portalu, używamy pliki cookies („ciasteczka”). Jeśli nie wyrażasz na to zgody opuść portal.