Kiedy w poprzednim artykule deklarowałem, że w
kolejnym będzie o tym czego mi w zarządzaniu obecnym
kryzysem z punktu widzenia Risk Managera brakuje
domyślałem się już, że jak to w Polszcze bywa dotykam
niezwykle delikatnej materii.
Czy coś o zarządzaniu ryzykiem powodzi wiem – czy nie wiem ?
A jeżeli nie wiem: to dlatego że, zarządzania ryzykiem NIE MA
czy jego procedury są po prostu jest TAJNE w przepastnych szufladach Czynników schowane???
Wybacz mi Drogi Czytelniku to hamletyzowanie…. gwoli usprawiedliwienia powiem, że jednym z kluczowych elementów zarządzania ryzykiem powodziowym jest powszechna i łatwo (bardzo łatwo) o nim dostępna informacja. Nie trzeba chyba tłumaczyć dlaczego….
Do meritum przechodząc:
w zarządzaniu obecnym ryzykiem powodzi brakuje mi: Początku, Środka i … Końca, niestety też.
Albo jeszcze łatwiej powiedzieć brakuje tu PROCESU.
To znaczy pardon – PROCES jest. Tak ! Jest !!!
Tak zwana Dyrektywa Wodna UE wymaga, aby członkowie Unii (my) wprowadzili do swoich przepisów krajowych elementy Zarządzania Ryzykiem Powodzi, na które składają się:
- Wstępna ocena ryzyka powodzi
- Mapy zagrożenia powodziowego
- Mapy ryzyka powodzi
- Plany zarządzania ryzykiem powodzi.
Czyli z grubsza Stare Dobre Zarządzanie ryzykiem …
Nie, niestety Drogi Czytelniku, nie są to owe Tajne Plany Zarządzania Powodzią, których istnienie podejrzewałem w ostatnim artykule.
Dyrektywa Wodna daje czas na wprowadzenie jej przepisów do prawa krajowego zgodnie z następującym harmonogramem:
No, przyznam się trochę to kalendarium o ryzyko powodzi zmodyfikowałem. Nikt nie powie, że tak nie może być… Zauważ też Drogi Czytelniku, że na „Opracowanie planów zarządzania ryzykiem” mamy czas do 2015. Może by tak wystąpić do UE o odroczenie i zaczekać jeszcze do 3015 !?
A więc mamy czas ! Pewnie dlatego nasza Ustawa Wodna czeka na nowelizację i wprowadzenie przepisów wymaganych przez Wodną Dyrektywę. A czas i woda płynie (a z nią wioski i miasta jak widać także).
Nie żebym to mówił z przekąsem. Chociaż przekąs może i jest, bo niektórzy zdaje się na dedlajny europejskie nie czekają tylko ryzykiem powodzi zarządzają.
Na dowód mały skanik z ojczyzny dzielnego Williama Wallesa alias Braveheart na potwierdzenie załączam:
Dziwne to, że info o risk managemencie powodzi łatwiej w górzystej Szkocji znaleźć …. choć właściwie może nie tak bardzo dziwne biorąc pod uwagę, że rodzima administracja z gruntu wstrzemięźliwa w informowaniu jest…
Wreszcie, niepatrzenie na unijne dedlajny na zarządzanie ryzykiem powodzi wydaje się sensowne, bo w końcu Operatorzy Chmur w Niebie na postępy procesu legislacyjnego na Wiejskiej nie mają poważania i wodę leją kiedy i ile chcą….
Po kwerendzie różnych dokumentów odnośnie wprowadzania zarządzania ryzykiem powodzi zastanawiam się również czy u nas w tym temacie jakiś przechył hydrotechniczny nie nastąpi ?
No i Redakcja Bloga ma pewne obawy, co do realności PROCESU zarządzania ryzykiem powodzi, choćby na bazie doświadczeń z zarządzaniem ryzykiem w sektorze publicznym, które to, pomimo unijnych dyrektyw i ustawowego umocowania jakoś się strasznie niemrawo, mówiąc delikatnie, rozwija.
Mówiąc o procesie zarządzania ryzykiem trzeba podkreślać, że jest on zasadniczo uniwersalny i tylko aplikacje są różne. Zresztą przytoczone elementy Wodnej Wytycznej, o tym również świadczą.
Hydrotechniczne podejście jest bez wątpienia niezbędne i fundamentalne w zarządzaniu ryzykiem powodzi, ale określenie „Zarządzanie” przy „ryzyku” wskazuje, że jest to proces niekoniecznie sensu stricte związany z hydrologią .
O tym jednak Dyrektywa Wodna nie mówi. Co może być zrozumiałe dla bardziej w zarządzaniu ryzykiem zaawansowanych europejskich przyjaciół, niekoniecznie takie samo dla naszych Czynników być musi.
Powodziowy risk assessment chociażby, to nie tylko mapy terenów zalewowych, ale i oszacowanie
prawdopodobieństwa i skutków powodzi, i koszt-benefit analiza i scenariusze i
crash testy różne. Można by tu wykorzystać najlepsze standardy zarządzania ryzykiem sprawdzone w przedsiębiorstwach i innych organizacjach (np. w
wojsku) oraz proponowane przez nie techniki i metody .
Jak choćby metoda Delficka przy analizie skutków ruskich nalotów na USA wymyślona , o czym jeszcze na Blogu napiszę …)