Może zabrzmi to trochę strasznie, ale cieszę się że właśnie na
LinkedIn (chciał nie chciał największym na świecie portalu profesjonalistów) Redakcja Ryzykonomiii zainicjowała całkiem zgrabną już dyskusje na temat „Czy ebola stanowi obecnie istotne ryzyko biznesowe ?”.
A przyczynków mojej uciechy z tego tytuł jest kilka i wymieniam je poniżej.
Cieszy mnie przede wszystkim że grupa dyskusyjna
„Zarządzanie ryzykiem” (link), w końcu pierwsza taka i póki co największa na LinkedIn urosła już do 48 członków i sukcesywnie się powiększa.
Mnie, nie wiem jak wam, bardzo brakuje w Polsce forum
wymiany poglądów przez praktyków biznesu, dyskusji na temat dobrych i złych praktyk. Jest oczywiście wiele takich na świecie i sam w nich uczestniczę, ale co Polska, to Polska. No więc już jest.
Kolejna sprawa cieszy mnie gotowość do dyskusji, bo
komunikacja i konsultacja, jak mówi i ISO 31000 i COSO III to krwiobieg zarządzania ryzykiem.
Wreszcie, już szczegółowo i merytorycznie cieszy mnie dyskusja
na temat bieżących ryzyk, a takim niewątpliwie jest przewijające sie po raz kolejny ryzyko epidemii, w tym przypadku tak strasznej choroby (bo chyba nie ma tej świadomości jednak), jaką jest afrykańska Ebola.
Zdaje sie znaczna cześć decydentów wciąż nie zdaje sobie sprawy, żee świat dramatycznie sie zmienił i takie dobrodziejstwa jak komunikacja i lotnisko w każdym mniejszym mieście,
podróże za graniczne mogą mieć różne dramatyczne skutki uboczne.
Tu wystarczy trochę wyobraźni i scenariuszy, w których w Waszym mieście pojawia sie zagrożenie epidemilogiczne mogące mieć wpływ na Waszą organizacje, Wasz biznes jest bardzo
wiele.
Ot, na przykład wasz szef sprzedaży spotyka przychodni znajomego studenta z zagranicy, który właśnie przyjechał na studia z zagrożonych obszarów, albo zetknął sie z nim albo jego kolega w samolocie etc.
Tu w raporcie European CDC (europejskiej wersji powszechnie znanego amerykańskiego CDC, o którym pisałem w swojej książce „Zombie atakują!”) wyczytać można nawet, które miejsca w samolocie mogą (o ile w pobliżu jest osoba chora) być potencjanie zagrożone. No i jest tam jeszcze sporo innych informacji:
Zwracam też uwagę na nazwę dokumetu: Rapid Risk Assessment. To ważne żeby każda organizacja, która zajmuj się zarządzaniem ryzykiem, była przygotowana właśnie na międzyokresowe, wywołane niespodziewanymi zdarzeniami przeglądy ryzyk.
Oczywiście prawdopodobieństwo takich zdarzeń jak opisane w powyższym mini scenariuszu jest bardzo małe, nikłe, ale ale tez budowanie odporności organizacji na ryzyko nie wymaga wcale, jak wielu myśli, aby przeznaczać nie wiadomo jaką kasę i zasoby na zarzadzanie ryzykiem, business continuity czy zarzadzanie kryzysowe (które jak Czytelnik wie są zarządzania ryzykiem przypadkami
szcególnymi).
W istocie bowiem bycie PRZYGOTOWANYM na zdarzenia rzadkie, a niespodziewane wymaga takiego samego sposobu myślenia o ryzyku, kultury ryzyka w organizacji, niezależnie czy to ebola, grypa, terroryzm czy katastrofy naturalne, czy grom z jasnego.
Także, bardzo dobrze że sie dyskusja na LinkedIN kręci i zachęcam do dołaczenia do grupy „Zarzadzanie ryzykiem” tamże i….do dyskusji!
o Eboli, o Eboli, o Eboli, o Eboli