Oczywiście i u nas dostrzega się problem zdarzeń medycznych, nawet niestety dostrzegli go na wiejskiej. I nuże ! zabrali się do regulowania, pisania ustaw i oczywiście zaraz nowelizowania. Podobnie wojewódzkie komisje ds. błędów chyba też nie wypaliły, obowiązkowe ubezpieczanie się przeniesiono na „za dwa lata” i tak wszyscy się zastanawiają co robić z ryzykiem, czy się certyfikować (nie powiemy żebyśmy pałali specjalnym entuzjazmem do tej ideji), udawać że Zarządzanie Jakością ryzyko załatwia, czy może tworzyć grupy ubezpieczeniowo-zakupowe, TUW-y i inne pomysły też przychodzą do głowy.
A w ogóle to, zdaje się, przeważa postawa „Play dead!”, Udawaj martwego! jak radzą w Teksasie przy spotkaniu z rozsierdzonym Szeryfem co zresztą już dużo prościej wyjaśniał onegdaj Poeta analizując behawiorystykę litewskich niedźwiedzi, w kniei….
Jednakże niektórzy już (!) idą po rozum do głowy myśląć o całościowym podejściu ERM-owym zarządzaniu ryzykiem biznesowym i dzwonią do zawsze gotowej na nowe wyzwania Redakcji Ryzykonomii…Do źródeł medyczno-błędowego
problemu wracając to coraz trudniej go szpitalom lekceważyć biorąc pod uwagę, że roszczenia pacjentów sięgają już, jak w głośnym gdańskim przypadku „konspiracyjnych” zabiegów upiększających na nieszczęśliwej pacjentce ze
Szwecji, 6 milionów złotych. To są kwoty, które mogą „przewrócić” niejeden, nawet duży szpital. Dlatego także z przyczyn czysto finansowych zarządzanie ryzykiem w szpitalu jest ważne!
Jednak, jak tu określać metody postępowania z ryzykiem, kiedy wciąż nie wiadomo o czym właściwie w Polsce mowa. Ile właściwie
jest rocznie w Polsce zdarzeń medycznych ? Bez kwantyfikacji ryzyka nie można przecież trafnie skalkulować składek ubezpieczeniowych bez względu na to czy obowiązkowych, czy
dobrowolnych. No, niby można i z różnych, zapewne nie zawsze biznesowych przyczyn podjął się tego PZU, ale ze słabym, jak wiadomo skutkiem. W kwestii kwantyfikacji ryzyk zdarzeń medycznych to dotychczasowe statystyki pokazują, że albo
ZOBACZ ! |
jesteśmy pod względem nieomylności medycznej rajem na ziemi, albo po prostu statystyki są „do bani”. Pozostają tylko domowe sposoby liczenia typu „co by było gdyby?”.
I tak niektóre źródła szacują, że „gdyby” nasza opieka zdrowotna była podobna do opieki amerykańskiej, to proporcjonalnie do liczby ludności na skutek błędów medycznych umierałoby w Polsce rocznie 15 000 osób, a długotrwałe konsekwencje poniosłoby 30 000; „gdyby” była podobna do szwedzkiej wypłacalibyśmy rocznie 20 tysięcy odszkodowań, w Niemczech „oficjalnie” z
powodu błędów medycznych umiera 50 tysięcy osób, więc w Polsce umiera….i tak dalej i tak dalej. Rodzime statystyki, które ewentualnie można brać pod uwagę, jak choćby wynikające z liczby skarg wnoszonych do izb lekarskich to najwyżej kilka tysięcy przypadków rocznie. Inne oficjalne statystki dostępne na
stronach Rzecznika Praw Pacjenta mówią o nieledwie tysiącu spraw w 2012 roku, które z różnym skutkiem znalazły finał w sądach. I niech Czytelnik wybaczy tę niezborność
prezentacji danych, bo trudno się zorientować
kto i jaką, statystykę zdarzeń medycznych w ogóle u nas prowadzi. Nawiasem mówiąc (nie możemy sobie darować dygresji) problem z kwantyfikacją ryzyk jest u nas powszechny. Weźmy ostatnio wzbudzający wielkie emocje problem „śmieciowy”. I tu zdaje się, nikt nie oszacował „ile śmieci do wywiezienia w ogóle jest”.
A mimo to znowu, w jakiś tajemniczy sposób dokonuje się kalkulacji ile za konkretną usługę należy zapłacić. Stąd medialne źródła mówią o niezgodności w ilości „problemu” od 20% wzwyż aż do kilkuset %… Zgroza. Jeszcze o błędach medycznych: trzeba zawsze podkreślać, że nie chodzi o to, aby kogoś obwiniać, choć winnych czasami trzeba też znaleźć.
Jak ładnie powiedział poeta „The best way to avoid mistakes is not change of human condition but change of conditions of human work” (szukajcie w Cytatach Ryzykonomicznych na górze bloga)
Czyli „zmieniajcie system to i ludzie się zmienią”; czego na przykład nie rozumie Znany Dziennikarz Sz. Hołownia karcąc bezkompromisowo personel pewnego SOR-u na Podkarpaciu (link).
Pliki cookie Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie tego portalu, używamy pliki cookies („ciasteczka”). Jeśli nie wyrażasz na to zgody opuść portal.