Zarządzanie ryzykiem jest dziedziną na wskroś interdyscyplinarną, ale nie aż na tyle, żeby do wątpliwych zdobyczy numerologii sięgnąć. A numerologia przychodzi nam na myśl, kiedy (coraz częściej) słyszymy różne „magiczne” cyfry, a przede wszystkim dotyczące tego, ile właściwie tych ryzyk powinno w naszej firmie/jednostce być.
Oczywiście te rozterki różnych kierowników doskonale rozumiemy, bo ryzyk może być „dużo” albo „mało” ale najlepiej oczywiście, tyle ile trzeba .
Osobiście, to my się w Ryzykonomii „dużych” rejestrów ryzyka nie boimy a nawet je preferujemy, bo szeroki obraz dają i czarne łabędzie tropią, a narzędzi oddzielania plew od ziaren przecież nie brakuje.
Ciekawe natomiast , że szczególnie w sektorach publicznych słyszymy ostatnio o magicznych branżowych liczbach ryzyka ( 60, 80 itd. ). Ważny to problem i niejednego kierownika konsternacja jak tu potem brakujące ryzyka „dorobić”.
Inna ciekawa numerologia, z którą się spotkaliśmy i w przedsiębiorstwach to liczba strategicznych ryzyka do zarządzania dla kierownictwa. Tu liczbę 6 chociażby się objawia. Nieraz się nad tą strategiczną numerologią zastanawialiśmy, a objawia się ją niejednokrotnie jako prawdę najwyższą i objawioną, chociaż w różnych krajowych i zagranicznych case study widzieliśmy wielokrotnie, że różnie z tą liczbą w praktyce bywa.
Oczywiście sensowne jest aby liczba ryzyka strategicznych, dla uwagi kierownictwa, nie była zbyt duża i pewnie nie będzie ich więcej niż 10 – i to dużo. Ale dlaczego akurat 6 ? A nie 5 lub 7 ?
A 4 lub osiem byłoby źle jakby kto chciał i lubił ? Jakimi matematycznymi permutacjami owe magiczne 6 wysublimowano ?
Choć trzeba przyznać, że jak nasz wieszcz narodowy owe magiczne 40 i 4 zaserwował to się do dzisiaj o co chodziło na maturach zastanawiają. I może o to chodzi.
A więc Piątka – do zobaczenia ….. mniam, mniam, mniam.