Dyskusja w grupie „Zarządzanie ryzykiem” na LinkedIn rozwija sie w najlepsze (dołącz i Ty) i wcale nie tylko o eboli, właśnie – ralacjonuję na gorąco – pojawiła się w którymś wątku wspomnianego forum opinia, że menadżer ryzyka to „pusty etat” od klepania excella, ciekawe, prawda, zachęcam , zachęcam ale z innej beczki pomyślałem sobie właśnie, że dobrze byłoby trochę odkurzyć nasz Redakcyjny koncik cytatów ryzykonomicznych szczególnie, że na myśl przyszedł mi pewien klasyk.
(W archaicznym chyba już dzisiaj, niestety, rozumieniu tego słowa przyznaję)
No wiec cytat na dzisiaj byłby bardzo klasyczny; John Donne:
Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą:każdy stanowi ułamek kontynentu, część lądu. Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi, Europa będzie pomniejszona, tak samo jak gdyby pochłonęło przylądek, włość twoich przyjaciół czy twoją własną. (….) Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie.
Może trochę z gubej rury, ale celnie… dlatego…
….powiem wam dalej, że (pomyśli ktoś) dziwacznie, jak na bloga o biznesowej tematyce wydał nam sie ten stary cytat ala’ Ernest moczymorda (z całym szacunkiem) być dobrym jako metafora idei całościowego, zintegrowanego podejścia do zarządzania ryzykiem.
A te dziwne porównania (idę dalej) naszły mnie po przeczytaniu, tej oto wiadomości na temat
domniemanych ryzyk naszego narodowego drogowożelaznego przewoźnika.
O czym pisze właśnie prasa:
To skądinąd piękny case study dla risk czy project managera (o ile oczywiście prawdziwe, bo my tu analiz ryzyka nie robiliśmy dodamy dla porządku) i przykład jak współczesny świat jest ze sobą spleciony i połączony. Przykład jak analiza ryzyka wymaga bardzo szerokiego, można by rzec twórczego spojrzenia na projekty tak dużego wymiaru i stopnia skomplikowania.
Z poważeniem.
Pliki cookie Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie tego portalu, używamy pliki cookies („ciasteczka”). Jeśli nie wyrażasz na to zgody opuść portal.