Jak nie byłem na Jennifer Lopez>>>
Pełne wyzwań i podróży jest życie Risk Managera….
I dlatego właśnie wróciłem z podróży służbowej „w Polskę” gdzie objaśniałem tajniki ryzykonomii zamiast w ostatni czwartek…podziwiać wokal i układy taneczne Jennifer Lopez na bursztynowej gdańskiej Ergo Arenie. Niezwłocznie
wyjaśniam: nie, żebym stosowany bilet wystał utrudzony w kolejce, to dzięki pewnemu
znajomemu Dobroczyńcy (O dzięki ci, Wielki i Mądry Dobroczyńco, jesteś Dobry i Mądry!) otrzymałem stosowne bilety. Ale wyszło – jak wyszło, służba nie drużba, ryzykonomia nie znosi próżni, carpe diem i klienta, więc przebieg wydarzenia znam jedynie z relacji wydelegowanej delegacji rodzinnej. Żadne się tam – o ile wiemy – szczególne ryzyka coś 20 tysięcznym mega evencie nie objawiły….co nie znaczy że ryzykonomicznie
rzecz biorąc żadnych ryzyk z wydarzeniem nie możemy powiązać.
….Możemy, i nie zawiedziemy Cię , spragniony ryzyk Czytelniku.
Otóż przychodzi mi na myśl przegląd po-projektowy.
Jest to Project manadżmentowa koncepcja zakładająca
konieczność oceny na ile cele projektu zostały osiągnięte ale już po de facto zakończeniu projektu. Co to ma wspólnego z koncertem a raczej ze
stadionem ?
Tak się ostatnio przyglądamy wyścigom miast-posiadaczy po-eurowych
stadionów o ściągnięcie różnych megagwiazd i eventów. Oczywiście chodzi o to, żeby nadać bardziej trwały ekonomicznie sens wydatkowania gigantycznych środków na budowę stadionów. Oczywiście sukces euro12stadionów wcześniej odtrąbiono, ale przecież ryzyko się na Euro nie skończyło, ale nawet jak myślimy się zaczęło.
Czy aby, nie przydałby się przegląd po-projektowy, a może i po-projektową analiza ryzyk?
Już nie analiza ryzyk typu: „czy się pojawią talibowie z bombami” ale „jakie ryzyka zagrażają
dalszej egzystencji tych imponujących obiektów”?.
Tak sobie rozmyślałem o ryzykach po-projektowych zamiast
oglądać Panią Lopez jadąc przez Polskę po niedokończonych autostradach i wiele
innych pomysłów o kolejnych artykułach na bloga mnie naszło ale o tym już
wkrótce, za chwilę …..