Maj konferencyjnym miesiącem jest i kiedy możemy bierzemy udział, dlaczego nie. Ze dwa tygodnie temu, widzicie nawet nie ma czasu siąść i coś skrobnąć na bieżąco wzięliśmy udział proszeni w spotkaniu z okazji kolejnej edycji konkursu Dyrektor Finansowy Roku magazynu Forbes. Zapraszani jesteśmy regularnie, kiedyś występowaliśmy tam, z pewnym sukcesem jako prelegent i panelista, mówiąc o… zarządzaniu ryzykiem, naturalnie.
Nie będziemy się rozwodzić o czym było spotkanie, jakoś nami nie wstrząsnęło, choć networking był niezły, tylko wspomnimy o jego części, która nas zainteresowała z ryzykonomicznego punktu widzenia.
Otóż, w trakcie jednego z paneli (szczerze mówiąc strasznie się te panele rozpleniły, każdy może siąść i poględzić, a do prezentacji czy przemówienia trzeba się jednak przygotować i tu chyba tkwi tajemnica ich popularności) w fotelach zasiadło kilku menadżerów, którzy, tak się składa mieli jakieś biznesy na
Wschodzie, w tym na Ukrainie. Jak to zwykle u nas bywa i w tym kontekście o ryzyku sporo się mówiło, wszyscy też deklarowali pełne zarządzanie ryzykiem.
W trakcie sesji pytań z sali, jak to u nas bywa nie ma ich zwykle zbyt wiele, tak nas przecież już uczą od przedszkola, żeby się „nie wychylać”, z sali jednak padło pytanie: jak to zarządzanie ryzykiem w firmach panelistów przebiega, czy ma jakiś systemowy wyraz?
Odpowiedź brzmiała….
Tu przypomniał mi sie podobny
panel 3 lata wcześniej, na tej samej imprezie, jak wspomniałem brałem udział. I tam o ryzyku mówiono nie mało, i tam i tu, jednak okazało się, że zarządzanie ryzykiem ma co najwyżej formę
„omawiania”, „spotkania zarządu” i „różnych regulaminów”.
Niestety, mało najwyraźniej u nas się w tym temacie zmienia…a kończąc tę krótką konferencyjną relacyjkę dodam, że padło jeszcze jedno pytanie „o ryzyku”. A zadał je z sali zdaje się ktoś z branży ubezpieczeniowej, zaraz po nieśmiałym wynurzeniu panelisty, że niestety! Został naciągnięty niezadawno przez „partnera ze wschodu”, który nie ma najwyraźniej ochoty spłacać swojego długu.
No więc pytanie dotyczyło ochrony ubepieczeniowej, z której firma korzysta robiąc interesy na Wschodzie, w tym ewentualnie ochrony ubezpieczniowej ryzyka politycznego.
Odpowiedź brzmiała ” my z polityką nie chcemy mieć nic wspólnego”. I to chyba dość dobrze charakteryzuje na jakim etapie wiedzy z zarządzania ryzykiem jesteśmy.
To tyle o konferencjach majowych, póki co, na dziś.
konferencyjny maj ryzyko, konferencyjny maj ryzyko, konferencyjny maj ryzyko