„Chcesz pokoju szykuj się na wojnę”. „Generałowie zawsze przygotowują się do poprzedniej wojny. To klasyczne i wcale nie głupie, choć mówić o tym dzisiaj, gdy w najlepsze trwa „covidowe szaleństwo” (no, nie możemy się powstrzymać), to zapewne dla większości ludzi zamkniętych od miesięcy w domach zbyt wiele.
I nawet można to zrozumieć.
Ale menadżerowie ryzyka, ubezpieczeniowcy, ryzykonomiści, ludzie światli i uczeni powinni rozważać każdą opcję. I, gdy się bliżej przyjrzymy, rozważają także kolejną pandemię.
Bo COVID-19 wcale nie jest pierwszą, więc dlaczego miałaby być ostatnią. I dlaczego akurat najgorszą? Zaiste, uczeni od dawna ostrzegają przed kolejnymi. W publikacjach naukowych wręcz „wrze’ od dyskusji i to nie „czy”, ale „gdzie i jak”. Choćby Magazyn Nature publikuje całą serię tekstów pod znamiennym tytułem „Przygotowanie do kolejnej pandemii”.
Patogenów, który mogą zagrozić człowiekowi jest wiele. Człowiekowi, który prowadzi grabieżczą ekspansję gospodarczą, wchodzi z butami do naturalnych habitatów, napędza przemysłowe hodowle i uprawy z ich nieograniczonym stosowaniem wszelkich zdobyczy chemii i farmacji. Jeżeli do tego dodać globalne migracje, biznes i turystykę przepis na „idealną katastrofę” mamy gotowy.
A przecie już po pierwszej znanej epidemii SARS-CoV w 2002 roku uczeni wskazali na co najmniej kilkanaście tysięcy patogenów przenoszonych przez nietoperze czy komary, które mogą stać się zaczątkami kolejnych epidemii.
Potem mieliśmy „lokalne” epidemie jak Ptasia Grypa, Denga, Ebola, Zika, MERS-CoV, Nipah, Chikungunya i to nie wszystkie. I zagrażają nam nie tylko koronawirusy, ale i flawiwirusy, filowirusy, alfawirusy i stara, dobra grypa (lecz o wielkim „potencjale” mutacji).
Nie będziemy się tu mądrzyć w wirusologii, bo nie jest to nasza domena wiedzy, ale moglibyśmy trzymając w ręce stosowne źródła przytoczyć jakie są różnice w śmiertelności i transmisji poszczególnych wirusów i ich kolejnych mutacji.
Ale, parafrazując filmy o kosmonautach, czas przyznać: „Houston, mamy problem”. Czas szykować się na kolejną pandemię. I tu jest miejsce dla zarządzania ryzykiem i budowania odporności (resiliance). Bo, niestety z obecną dobrze ludziom nie poszło.
Zostawmy jednak w tym miejscu rachunki krzywd i spójrzmy na (co najmniej) grupy problemów, które muszą zostać zaadresowane, żeby przy ryzyku pojawienia się nowego patogenu, epidemia Hiszpanki z jej ca. 50 milionami ofiar nie okazała się skromną przygrywką.
Przygotowanie do walki (i sama walka) z pandemią, to jak pokazał COVID problem daleko wykraczający poza samą medycynę, która niewątpliwie jest ona najważniejszą, ale nie jedyną linią oporu.
Bezpieczeństwo pandemiczne to problem prawny, bo wymaga tworzenia (i przestrzegania!) regulacji, które umożliwiają państwu odpowiednie i adekwatne do skali niebezpieczeństwa działania, zapewniają ochronę praw obywateli, w tym fundamentalnych praw człowieka.
Bezpieczeństwo pandemiczne to problem finansowy, bo walka z pandemia wymaga gigantycznych środków, kryzys uderza w całą gospodarkę, biznesy i gospodarstwa domowe.
Bezpieczeństwo pandemiczne to problem edukacji, bo jak się dowiedzieliśmy niestety, trudno o dziedzinę życia, która otrzymała mocniejszy cios niż szkolnictwo i najmłodsi. Nawet nie jesteśmy w stanie jeszcze ocenić jakie będą tego skutki.
To także problem techniczny, komunikacyjny, ekologiczny, a nawet militarny i naprawdę trudno sobie wyobrazić jaki jeszcze. Nawet kulturalny przecież też.
Naprawdę, trudno się oprzeć wrażeniu, że narracja sprytnych polityków o zaskoczeniu kolejną pandemią nikomu już nie da się „sprzedać”.
Nigdy więcej.
Pliki cookie Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie tego portalu, używamy pliki cookies („ciasteczka”). Jeśli nie wyrażasz na to zgody opuść portal.