Z zadowoleniem odnotowałem, że w ciągu zaledwie 2 miesięcy funkcjonowania mój blog zanotował już ponad 1000 wizyt. Otrzymuję też sympatyczne maile potwierdzające przyjętą Linię Redakcyjną.
Postaram się nie zawieść zainteresowania aktualnych i przyszłych Czytelników szczególnie, że tematów na ciekawe artykuły czeka już na biurku ho-ho i jeszcze trochę! Wszyscy – wszędzie na świecie chcą ryzykiem zarządzać,tacy jacyś dziwni, inaczej niż u nas póki co, więc i pisać jest o czym.
Przygotowuję się też zmianę domeny Bloga na bardziej przyjazną Człowiekowi – ale o tym wkrótce.
Dzisiaj chciałbym jeszcze wrócić, z pewną ponurą satysfakcją do tematu Euro 2012, poruszonego w artykule niedawno. Niestety EGAP Wrocławiowi przy budowie stadionu nie wychodzi, ogłoszono właśnie zerwanie Umowy z główny wykonawcą, przy okazji okazało się spóźnionego z budową już o ponad 4 miesiące.
W radosne wręcz zdumienie wprawił mnie przy tym komentarz jednego z lokalnych eurodecydentów, który to stwierdził w TV że, „ ryzyka niewykonania stadionu na euro NIE MA (!!!)”.
Podoba mi się, nie ukrywam, taka bezkompromisowa ocena ryzyka, szkoda tylko, że z faktami gorzej, tym gorzej dla faktów oczywiście. Jak znam życie stary wykonawca schodząc z budowy niejedną dziurkę zasypie i karteczkę zgubi, o innych zagrożeniach,wydawałoby się oczywistych, przy przejmowaniu tak dużego i rozgrzebanego projektu, nie wspominając. Na innych stadionach podobno wszystko idzie też jak po maśle, czuję że jednak ten temat jeszcze kiedyś pociągnę, zobaczymy…
Musze tu uczciwie przyznać, że o nieobecności ryzyka już nie raz słyszałem…. Przypomina mi się pewien znany lokalny przedsiębiorca z branży budowlanej, który zapytany o udział w badaniach dotyczących ryzyka w przedsiębiorstwach, rzucił przez ramię swojej reprezentacyjnej asystentki: Ryzyko, jakie ryzyko ? Nie ma żadnego ryzyka ! A było to w 2007 roku, w przedsionku kryzysu.
Skoro takie reminiscencje mnie naszły trzeba przyznać, że Rząd ryzykiem w sprawie świńskiej grypy jednak dobrze zarządził, może teraz powiedzieć, że naukowo metodę akceptacji ryzyka wybrał, Szwedzi, Francuzi i Inni bojaźliwie z zakupami szczepionek przesadzili, teraz żałują. Myśmy nic nie robili i nie żałujemy, może trochę, że Rzecznika nie dane było zaszczepić, a już naprawdę solidną igłę w Ministerstwie znaleźli, miałby za swoje wyskoki.
Na razie kończę te krótkie dygresje o nieobecności ryzyka po „Tysięcznym Wydaniu ”. Lada dzień kolejny artykuł, Drogi Czytelniku Ci przedkładam, jeszcze pociągnę temat „inwestycyjny””, teraz o przeszacowywaniu kosztów wielkich inwestycji infrastrukturalnych jak Świat długi i szeroki, i kto za tym – według Duńczyków – stoi.
A więc cdn….
Pliki cookie Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie tego portalu, używamy pliki cookies („ciasteczka”). Jeśli nie wyrażasz na to zgody opuść portal.