Optymizm forever.
Redakcja Ryzykonomii była niedawno, jak już pisaliśmy, na wykładzie pewnego znanego i cenionego przez nas ekonomisty na temat sytuacji gospodarczej kraju i perspektyw makroekonomicznych na 2017 rok. Waluty, PKB, deficytów, inwestycji, konsumpcji. Pokazywane cyfry specjalnie nie napawały optymizmem, mówiąc delikatnie. Już po spotkaniu przy kawce i ciasteczku rozmawialiśmy sobie z różnymi przedsiębiorcami na tematy około gospodarcze. Jak to w biznesy bywa. Ceny, podatki, VAT-y, paliwo, regulacje.
Sporo tam było rożnego rodzaju (w końcu jak my) konsultantów, choć pewnie od ryzyka tylko Wasza Redakcja Ryzykonomii. A propos, podobno w czasach niepewnych rośnie popyt na zarządzanie ryzykiem, dzwońcie. I po raz enty, któryś, milionowy raz w rozmowie wyszło, że Nasze ryzykonomiczne myślenie o ryzykownym otoczeniu to „pesymizm” i „czarnowidztwo”. Będzie lepiej, choć za bardzo nie wiadomo jak czy i kiedy. Skąd i dlaczego, uszy do góry, wiśta wio i do przodu.
My, menadżerowie ryzyka oczywiście jesteśmy przyzwyczajeni do takiego „flekowania” wszelakiej ryzykonomii, nie bez powodu przekręcanej na ryzyko-manię. Ryzyko jest wszędzie, podobnie jak motocykle, tylko niektórzy nie patrzą co mają za plecami, bo… no właśnie, no właśnie.
Właśnie czytam znowu, że w chińskich, przecież centralnie sterowanych mediach, jest reakcja na ostatnie dywagacje nieocenionego prezydenta elekta, miliardera, obrońcy biednych, który uczyni Amerykę Grejt Egejn. Tym razem, myśliciel ten wypowiadał się na odnośnie Tajwanu i relacji Tajwan-USA. Sprawa ma zresztą szerszy kontekst i dotyczy ekspansji militarnej Chin na Morzu Południowochińskim.
http://www.bbc.com/news/world-asia-china-38313839
Temat u nas traktowana jak baśń z 1001 i jednej nocy i poza wąskim kręgiem ekspertów w ogóle nie dostrzegana. (jak wiadomo u nas nie ma specjalnie wiele think-tanków. Choćby takich jak Wasza Ryzykonomia. Nie tak się nad Wisłą zostaje ekspertem od czegoś). A region to niezwykle zapalny, kluczowy dla świata. O możliwości konfrontacji dwóch atomowych mocarstw nie wspominając. Bo i takie zawoalowane dygresje się pojawiają. A handlowo-gospodarcze są oczywiste.
Żyjemy w globalnej wiosce i jak, na przykład sprzedawca góralskich ciupag na Krupówkach myśli, że spraw jego nie dotyczy, a każde dziecko w gimnazjum wie, że dobra góralska ciupaga pochodzi dzisiaj zwykle z Chin, to się myli. Dotyczy.
No ale miało być o przewagach optymizmu i martwi i wkurza nas naprawdę, że spotkani optymiści zwykle nie silą się na podawanie konkretnych argumentów, liczb, wykresów, dowodów, na swój optymizm. Radosna optymizm, to najwyraźniej stan ducha i umysłu, coś co wymyka się ludzkiemu poznaniu. Pisał o tym choćby ciekawie Roger Scruton w, o zgrozo „Pożytkach z pesymizmu i niebezpieczeństwach fałszywej nadziei”. Ciekawe, że takie irracjonalne często stanowisko jest najwyraźniej wyżej cenione społecznie niż to oparte na faktach i empirii. A osoba poszukująca sedna sprawy jest wytykana jako mająca wręcz problemy osobowościowe.
Oczywiście to gigantyczny hamulec w zarządzaniu ryzykiem na każdym poziome społecznym, biznesowy, domowym. No bo jak tu słuchać ludzi niespełna rozumu, ryzyko maniaków. Optymizm forever
Żebyście jednak nie dzwonili po lekarza psychiatrę dla waszej Redakcji, jeszcze doszczegółowimy. Czym innym jest, jak sadzimy optymizm, a czym innym niestrudzone, twarde dążenie o celu, który wybierzemy po dogłębnej analizie przesłanek. W końcu zawsze podobało nam się powiedzenie Marszałka, a niezły był przecież z niego ryzykant, że „głową muru nie przebijesz, ale jeżeli zawiodły inne metody, trzeba spróbować i tej”.
Mamy tu i realizm, i ukryty pesymizm, ale i żelazną wolę w dążeniu do celu, pełna ryzykonomia. Optymizm forever…
Pliki cookie Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie tego portalu, używamy pliki cookies („ciasteczka”). Jeśli nie wyrażasz na to zgody opuść portal.