Powstanie 44>>>
Już na wstępie, TO załatwmy. Proszę mi nie imputować, że nie doceniam ofiary Powstańców, że nie rozumiem „kontekstu”, „tamtych czasów” i że „pluję” we własne gniazdo” . I pewnie znacznie więcej tradycyjnych pomówień , które od lat spadają na tych którzy starają się dociec prawdy o Powstaniu. O Powstaniu wiem, myślę więcej niż 99% społeczeństwa. I to właśnie ta wiedza popycha mnie co roku do wołania, jak garstkę, a może więcej, innych. Ku przestrodze…. Więc, skoro to mamy załatwione, to…
Kolejna rocznica Powstania 44. Korzystając więc z Prawa kaduka, własnego widzimisie i ciągle jeszcze wolności słowa parę słów w rocznicę Powstania napiszę. Jak poprzednio i co roku zresztą…
Otóż, Powstanie jest dla mnie zawsze, tak powiem otwarcie przed szczytem heroizmu, wielkim i strasznym symbolem polskiej dezorganizacji, braku planowania, przewidywania, mitomanii i braku realizmu. Anty apoteozą zarządzania i zarządzania ryzykiem w szczególności. W życiu społecznym, politycznym, gospodarczym. Podobnie jak zachowanie się ludzi na drogach, brak szacunku dla przepisów, przecenianie własnych możliwości i umiejętności, lekceważenie innych. Narodowe SWOT-y i odzwierciedlają się, moim zdaniem, zadziwiająco wyraźnie właśnie w drobnych i wielkich wydarzeniach. Kiedy widzę jak słabe jest w Polsce zarządzanie (ryzykiem), jak nie szanuje się zimnej, profesjonalnej analizy zysków i strat, nie ocenia zasobów i możliwości, jak nie przygotowuje się na najgorsze a zawsze zakłada „jakoś to będzie”, to zawsze przychodzi mi na myśl Powstanie.
I tam, w Powstaniu 44, na podstawie kompletnie fałszywych założeń, niewłaściwi i nieodpowiedzialni ludzie, pchnęli kwiat narodu i wielkie miasto zapełnione kobietami i dziećmi na Rzeź. Od razu straszliwy epizod, o którym zawsze myślę, choćby przejeżdżając tramwajem nieopodal: Plac Narutowicza. Młodzi ludzie z gołymi rękami zostali rzuceni przez szalone dowództwo na niemieckie super szybkostrzelne karabiny maszynowe, maschinengewehr 900 pocisków na minutę, maszyna do szycia ludzi…Tam zdobędziecie broń! Odbierzcie zaprawionym w boju żołnierzom, mówią zawodowi wojskowi. I chłopcy nie przebiegli 20 metrów. Rzeź, masakra, flaki, głowy, nogi, mózgi, potoki krwi. Widzieliście kiedyś jak to strzela? ooooooo…..Reź Woli, powstanie w biały dzień, na przygotowanego (tak!) groźnego przeciwnika w centrum wielkiego miasta, morze o tym napisano. Powstanie 44…
Decyzja o Powstaniu, porażające dokumenty jak to się działo zwalają z nóg, wystarczy (między innymi, proszę mi nie wciskać, że tylko tam!) sięgnąć po książkę „Obłęd 44” , opluwaną stronę powstanie.pl, liczne wspomnienia świadków, wszystko dostępne na wyciągnięcie ręki. Dokumenty, dokumenty ! Straszliwa masakra ludności, gwałty kobiet, dziewczynek, harcerek, palenie żywcem, mordy, które naiwniacy, dla mnie obrazoburcy, ubierający się w dresy i T-shirty z znakami Polski Walczącej nie potrafią sobie nawet wyobrazić. Tak, Niemcy winni! Wejdź na wieżowiec i skocz na łeb! Kto winny?
Jaki bandyta, jakie bydlę pozwalało walczyć dzieciom na froncie. To zwyczaje obserwowane w najgorszych, afrykańskich wojnach. Czy myślicie, że dziecko rozumie, czym jest wojna? Pozwolilibyście iść Waszej Julce, Waszemu Kubie z butelką benzyny na zaprawionych w bojach, brutalnych żołdaków? Naprawdę ? Świetnie, dam Wam medal potem i uścisnę rękę na ich grobach, o ile jakieś będą. Jaki szaleniec mógł do tego dopuścić, dlaczego nie poniósł kary, tak jak to na początku wołali najwyżsi dowódcy w Londynie Anders, Sosnkowski. Zresztą których rady i rozkazy zlekceważono. W wojsku! Za to na wojnie – kula w łeb ! A tu – Virituti! Jaka stąd nauka dla teraźniejszych Wodzów?
Ale to wszystko mało. Powstanie 44… Bez broni… której wielką część odesłano przed Powstaniem, żeby wspomagać postępy Stalina akcją Burza, Na Boga ! Ale nawet – Powstanie bez planu. Nawet zapasów jedzenia, bandaży, wody nie przygotowali. Dla milionowego miasta! A przecież o to było znacznie łatwiej niż o broń, a skądinąd wiadomo, że wojny wygrywa się logistyką. I łączności też nie było. „Dowódcy” wychodzili na dachy obserwować, chyba dymy, nawet linii telefonicznych nie pociągnęli, ot organizatorzy dzielni, Niemcy winni, nie słali im map z pozycjami Powstańców…
Tak, ci dziwni, szaleni przywódcy, tu nawet pojawia się straszny, a jakże prawdopodobny wątek sowieckiej prowokacji. Straszne, udokumentowane zapisy podejmowania decyzji o tym Obłędzie…Wszystko układa się bardzo logicznie, Sherlocka tu nie potrzeba ani Panny Marple. Znowu…
Straszna, niewyobrażalna, kosmiczna tragedia. I po co ? Bez wpływu na wojnę, wydarzenie o lokalnym (tak, tak), taktycznym znaczeniu. Mit o dzielnym trwaniu, choć każdy, kto ma minimalne pojęcie wie, że gdyby Niemcy chcieli, mogliby wszystkich tych dzielnych młodych amatorów, terytorialsów (jakże powabna idea) ze Stenami i Filipinkami rozjechać w kilka dni czołgami. Tylko po co? Trwała cicha sztama ze Stalinem. My się nie ruszamy, wy stoicie, palcie miasto powoli, bierzcie głodem…
Więc może Gloria victis? Sami sobie – Gloria victis ! Sami zdychajcie w kanałach, dajcie się spalić i zgwałcić, patrzcie na umierające dzieci. Skąd taka pogarda dla tych ludzi, że daliby się wepchnąć w szaleństwo, gdyby nie zostali…oszukani? Kto pytał się cywili, co mieli do powiedzenia? Jest i na to zresztą niemało świadectw, ukrywanych, bądź lekceważonych.
Więc może dla przyszłych pokoleń? Lessons learned? Ale na pewno nie dla walki z Komuną, która z wymordowania swoich przeciwników mogła się tylko cieszyć, a sama padła z zupełnie innych powodów. Dla podtrzymywania jakiegoś „ducha”? Lepszy żywy duch kwiatu młodzieży, czy martwy w ziemi? Co za absurdy, brednie.
I TO najgorsze z najgorszych w zarządzaniu ryzykiem. Brak umiejętności uczenia się na błędach. W imię szaleńczej dumy, jeszcze zrozumiałej za czasów komuny, ciągle i dzisiaj jeszcze bardziej NIE WOLNO głośno mówić. Jak pisał wielki pisarz Józef Mackiewicz, skądinąd krytyk szalonego Planu Burza, zapomniany na uchodźstwie. Więc każdy, kto szanuje ofiarę tych ludzi, ale chciałby żebyśmy my i nasze dzieci nie ponosiły ofiary samopalenia jest odsądzany od czci i wiary. Że NIE wie, że NIE Polak, że NIE rozumie tamtych czasów, że TAK trzeba było.
Nie trzeba było, nie trzeba, a dzielni żołnierze nie byli baranami na rzeź i tu skrzętnie skrywany dowód powstania na Pradze. Ppłk „Andrzej” po ocenie, że nie zostały osiągnięte żadne z założonych celów już po 4 dniach podjął mądrą decyzję o zakończeniu i powrocie do konspiry. Efekty widać. Tak mogło wyglądać Powstanie 44….
Nic się nie nauczyliśmy, zawsze powtarzamy te same błędy, gotowi posłać nasze dzieci do walki ze stukrotnym przeciwnikiem. Znowu ledwie od dna się odbijemy a już pędzimy w czarną otchłań, bez planu i składu, znowu uważamy, że jakoś to będzie, Polacy, nic się nie stało, znowu ufamy że nam pomogą, tylko zawsze nie ci co trzeba.
Nie potrafimy realnie, na zimno zważyć nasze siły i siły innych graczy, zarządzać ryzykiem, znowu, znowu, znowu….
Powstanie 44 Powstanie 44
Pliki cookie Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie tego portalu, używamy pliki cookies („ciasteczka”). Jeśli nie wyrażasz na to zgody opuść portal.