Wakacje z zarządzaniem ryzykiem >>>
Rzeczy się dzieją w atmosferze ostatnio a może
i nie takie straszne – bo jak co roku. Znowu
zalewa, niszczy i zawiewa i znowu wszystko jest przygotowane, tak jak zawsze…
Ciekawa sprawa , że szczęśliwie dla organizacji EURO te wszystkie burze i tornada nie zaczęły się miesiąc wcześniej, bo mógłby być niezły, co najmniej multimedialny
rozgardiasz. A przecież z naturą i innymi ryzykami bywa i jeszcze gorzej.
Stety i niestety nie można było risk manadżmentu EURO na
żywo przetestować, choć najwyraźniej panuje opinia, że nic się nie wydarzyło bo
nie mogło wydarzyć, dzięki super przygotowaniu.
Wyobraźmy sobie jednak taką trąbę powietrzną nad którymś z
centrum pobytowych piłkarzy….
Nie możliwe ? A jednak – naturalnie.
Taki jest właśnie problem z risk manadżmentem, że jak nic
się nie dzieje to nie ma business case i malkontenci kręcą nosem – po co to
całe zamieszanie ? A dzieje się dzieje tylko czasami trochę później, nie wtedy
kiedy byśmy czekali, jednak niechybnie.
Ale, ale przy okazji katastrof naturalnych jak to powodzie i
wichry, zawsze nas też zastanawia jak się mało w tym względzie u nas, choć nie
żeby w ogóle, robi.
Już nie chodzi o budowanie wałów i retencji, bo jak wiadomo,
to zadanie nas na 500 lat przerasta. Ale jak niewile się dzieje choćby w
budowaniu ogólnej świadomości pro-bezpiecznościowej. Zresztą to nie tylko
kamyczek do panstwowego ogródka ale i potężnej branży ubezpieczeniowej
I znowu po aktualne przykłady budowania świadomości risk
manadżmentowej z zza zagranicy sięgamy. Pisaliśmy już kiedyś i o Zombie i o ośmio-milionych
ćwiczeniach w Kaliformi. Teraz przykład z Kanady, przez tamtejszy rząd i jego
agencje animowany.
I my nawiasem mówięc mamy potężne ludźmi struktury
ogólnopolskie, takoż rządowe Centrum Zarz . Kryzysowego, które różne plany i
prezentacje przygotowuje, małe to wszystko zdaje się dla zwykłych człowieków
dopasowane, o tym napiszemy jeszcze.
Do Kanady wracając kolejny przykład „Get prepared”. Tak to powinno wyglądać, może by takie dobre praktyki wykorzystywać, na pewno nikt się nie obrazi….
Żeby też było wakacyjniej i atrakcyjniej, i z kinem związane, oto co nam niezapomniana
jako żona agenta Arnolda, wanda-rybka Jamie
Lee sympatycznie o byciu przygotowanym radzi.
Może by i u nas jakąś znaną
gwiazdę, dajmy na to frontmankę serialową czy czytaną milionami córkę-blogerkę w
tym celu zwerbować? Get prepared, danaż moja danaż !?