Wejście NIK. Trochę nas nie było Wytrwali Czytelnicy, ale przemierzamy kraj wzdłuż i w szeż, szerząc zarządzanie ryzykiem, kontrolę zarządczą i ERM w szczególności. Nieutrudzenie i z niepodważalnym zaangażowaniem.
Ale znów przysiadamy do klawiatury żeby żmudnie żąć niezżęte, nieprzebyte łany niewiedzy o zarządzaniu. Wiadomo nam oczywiście, że okres okołoświąteczny nie sprzyja myśleniu o ryzyku. Ale i około-świąt ryzyka nie brakuje. O czym zresztą piszemy w kolejnym, jeszcze nieukazanym numerze naszej ulubionej Gazety Ubezpieczeniowej.
Do poruszonych w ostatnim artykule Euroryzyk FERMy jeszcze zaraz wrócimy, tymczasem obowiązek nas woła. Żeby zaadresować temat statusu bliskiego nam zarządzania ryzykiem w sektorach publicznych. O którego to stanie wypowiedział się znowóż, całkiem niedawno NIK (link).
Materiał filmowy warty jest obejrzenia i….
…nie będziemy go specjalnie komentować, bo i tak myślimy, że Czytelnicy sami go ocenią. Nie jesteśmy też przekonani, mówiąc oględnie (a jak Czytelnik zauważył z natury nie jesteśmy oględni), czy jest tu namacalna analiza wymagana każdym standardem zarządzania ryzykiem.
Szczególnie, że choć wielu się tak wydaje, aż tak proste to całe zarządzanie ryzykiem nie jest.
Pisaliśmy też na Blogu wielokrotnie, że Czarnych Łabędzi wcale tak wiele nie ma i wielką ilość ryzyk, przy stosownej analizie da się łatwo przewidzieć i zarządzić nimiż.
Oglądajcie więc i analizujcie, a na dzisiaj – tyle.
Zostańcie z podtrzymanymi przekaźnikami. Nie odbieżajcie od przyłączeń !
Za chwilę więcej Ryzykonomii!
Wejście NIK Wejście NIK Wejście NIK
Pliki cookie Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie tego portalu, używamy pliki cookies („ciasteczka”). Jeśli nie wyrażasz na to zgody opuść portal.