Szykowaliśmy się właśnie aby na łamach bloga wypowiedzieć się conieco o zarządzaniu ryzykiem w szpitalu ale jako, że nam ostatnio z nosa cieknie, dzisiaj nam „temat z brodą” wypada pociągnąć … o grypie więc słów kilka.
Ciekawa to sprawa, że temat pandemii grypowych ma wyraźnie ogórkowy charakter….
Jednocześnie rożne badania wśród menadżerów przeprowadzane regularnie wskazują na wysoką pozycję w rankingu ryzyk właśnie pandemicznego „czynnika”.
I my uważamy, że coś jest na rzeczy, bo: albo a) pandemia prawdziwa kiedyś (?) będzie albo b) media ją od czasu do czasu wywołają, więc i tak będzie.
Po ubiegłorocznych grypowych aferach wszyscy głowę w piasek wsadzili: jedni wolą tematu nie poruszać bo nie kupili i wygrali, inni kupili i przegrali po prawdzie zaś najwyraźniej i jedni i drudzy często wolną amerykankę uskuteczniali i takie czy inne działania – nie działania niewiele ze świadomym, metodycznym zarządzaniem ryzykiem miały wspólnego.
Przy okazji „cieknięcia z nosa” w Redakcji bloga ad hoc kwerendę Źródeł wykonaliśmy, ciekawe, że – przynajmniej na rodzimym gruncie – zdaje się firmy farmaceutyczne głownie wiedzę dostarczają, choć Czynnik Rządowe też o sprawie nie zapominają nawet
broszurę dla pacjentów o lekko strasznym tytule
„Grypa ostatnią plagą ludzkości” na stronie MinZdrowu znaleźliśmy, tamże na drugiej stronie na rycinie śmierć kosi lud poniżej kolan, ciekawe, choć lekko straszne to naszym zdaniem, jest.
Jako ciekawostkę łopatologiczną (co lubimy)
ulotkę o grypie znaleźliśmy, którą brytyjski rząd swego czasu dla naszych hydraulików gromadnie w UK pozostających wyporodukował …
Ultymatywnie to byśmy jednak sobie i Czytelnikom
takiej strony jak u naszych amerykańskich aliantów życzyli. Dużo tu i prosto można przeczytać: nie tylko się tu praktyczne porady dla pacjentów ale i dla administracji, samorządów czy biznesu… w tym różne strategie, BCM i tym podobne kapitalistycznodyrdymalistyczne wymysły….
Generalnie i zasadniczo stwierdzić należy, że właśnie teraz w „między-pandemicznym” okresie jest właściwy czas na Wejście Smoka czyli aplikację zasad zarządzania ryzykiem do radzenia sobie z prawdzimymi czy napompowanymi pandemiami.
Bo, albo można znowu, za jakiś czas panicznie czy reaktywnie reagować na problem pandemii reagować albo, w czasach spokoju również o tym ryzyku nie zapominając i odpowiednio je szacując stosowne plany reagowania tudzież Zapewnienia Kontynuacji czujnie obstalowywać.
A przede wszystkim chodzi o to, żeby ryzykiem pandemii maksymalnie efektywnie kosztowo zarządzać i żeby, broń Panie, kiedyś jednak Prawdziwej pandemii z Medialną nie pomylić. Ot, i mamy nowe ryzyko zidentyfikowane…
…to tyle na dzisiaj a propos kichania i smarkania, a o szpitalnym zarządzaniu ryzykiem jako takim , nie pandemicznie, już wkrótce…