10 barier zarządzania ryzykiem, co najmniej taka lista nam się ułożyła kiedy dopiero co przeczytaliśmy kolejny raport na temat zarządzania ryzykiem w Polsce. Akurat w przypadku tej, kolejnej już analizy rodzimej ryzykonomii czytamy tamże między innymi, że:
Jedynie 31% przedsiębiorstw posiada opracowaną politykę zarządzania ryzykiem, a blisko 40% nie weryfikuje w żaden sposób efektywności programu zarządzania ryzykiem (źródło: AoN, Zarządzanie ryzykiem i ubezpieczeniami w firmach w Polsce, IV edycja)
A przecież owe 31 % to zazwyczaj tylko co ważniejsze firmy zwykle uczestniczące w tego rodzaju badaniach, dlatego znowu pomyśleliśmy, dlaczego z zarządzaniem ryzykiem nad Wisła jest od lat tak jak jest, czyli słabo.
Przypominają nam się tu różne konferencje i panele biznesowe gdzie wielokrotnie mówiliśmy o zarządzaniu ryzykiem. Już od pewnego czasu z rosnąca wewnętrzną irytacją, że to takie rzucanie grochem o ścianę i, że chociaż zarządzających ryzykiem przybywa, to ciągle i tutaj znajdujemy się gdzieś na obrzeżach cywilizowanego świata. Mocne słowa, ale przecież na tym risk management polega żeby mówić prawdę, zawsze prawdę i tylko prawdę. Howgh !
Oczywiście, w oficjalnych raportach znajdziemy różne przyczyno-analizy, dlaczego „jest jak jest”, ale my mamy swoją prywatną, całkowicie empiryczną, ale niestatystyczną listę anty-ryzykonomii. Listę podsumowującą dlaczego my, Polacy nie lubimy zarządzać ryzykiem, przynajmniej w swojej masie, bo przecież wyjątki są, owszem, jak zawsze.
No, więc oto autorska lista 10 barier zarządzania ryzykiem w Polsce bloga Ryzykonomia:
- Zarządzanie ryzykiem jest sprzeczne z naszymi narodowymi paradygmatami zassanymi już z mlekiem matek: „jakoś to będzie”, „Polacy nic się nie stało”, „tak musiało być”. Pięknie ujął to narodowy wieszcz w jednym z rodziałów swoje epopei sławiącej ostatni bandycki napad (tzw. zajazd) na Litwie. Patrz: motto Ryzykonomii na stronie głównej.
- Notorycznie z premedytacją i małpim uporem odmawiamy odrabiania lessons learned. Wysiłek intelektualny związany za analizą przyczynowo skutkową (RCA) jest jeszcze bardziej męczący, najwyraźniej.
- Jako lekarstwo na niepowodzenia od małego serwuje się nam oksymoron „chwała zwyciężonym”. Jest to hipoteza równie błędna w obszarze militarnym, politycznym jak i biznesowym.
- Ostatecznie, jesteśmy najlepsi i wspaniali, po prostu odporni na ryzyko, ze stali. (dowód empiryczny: podróż najbliższą drogą szybkiego ruchu lub autostradą).
- Nie znamy i nie rozumiemy swoich słabych stron i ograniczeń (dowód empiryczny: patrz powyżej).
- Już najmłodszych Polaków uczy się konformizmu, braku społecznej inicjatywy, „nie wychylana się”, stania w szeregu, tisze jedisz dalsze budiesz. Jak później identyfikować ryzyka z takimi przyzwyczajeniami wypalonymi w mózgach?
- Zarządzanie nie traktuje się jako sztukę i rzemiosło ze swoją technologią, bo wszyscy jesteśmy Stivami Jobsami, mamy leadership we krwi i nie zajmują nas jakieś zgniłe nowinki z Zachodu.
- Nie lubimy jak nam się pałętają po firmie jacyś eksperci, przecież sami wszystko wiemy.
- Nie lubimy czarnowidzów i pesymistów złośliwie sugerujących, że bieganie z gołymi rękami na karabiny maszynowe, kopanie po łydkach wrednych i wielokrotnie potężnych sąsiadów, lekcewżenie wyzwań globalizacji nie jest przejawem sprytu i szlachetnej dumy.
- Ostatecznie: zarządzanie ryzykiem jest ważne, ale nie mamy na to czasu !
Post scriptum
[sociallocker id=3452]Ostatecznie preferujemy zarządzanie ryzykiem przez monitorowanie i akceptację cokolwiek miałoby to znaczyć, choć zwykle nic nie znaczy.[/sociallocker]