tysięcy kliknięć bloga minęło jak z bata strzelił ! Blog Ryzykonomia ma coraz więcej Czytelników, dla których, jak słyszymy, staje się ważnym źródłem wiedzy o zarządzaniu ryzykiem – i nie tylko. Otrzymujemy też z całej Polski liczne dowody sympatii za które bardzo dziękujemy. Szczególne podziękowania ślemy Pani
Fryderyce, naszej wiernej Czytelniczce z Małopola, która przesłała Redakcji jubileuszowy makowiec z fantazyjnym napisem lukrem
„100 TYS. DLA RYZYKONOMII !!!”. Prosimy już jednak nie przysyłać więcej słodkości. Utyjemy ! Póki co przedstawiamy kolejny, obiecany odcinek naszej Kryminal Story. Przypominamy, że w poprzednim odcinku nasz bohater, Risk Manager Filip Borys prowadził Warsztaty Identyfikacji Ryzyka dla firmy tajemniczego Prezesa Grzmotosława. Uczestnicy w trakcie warsztatów budują swoją Mapę Ryzyka ale WIR zostaje niespodziewanie przerwany. Nasz bohater wraca nocą zimowym pociągiem TLK z Wrocławia do Gdańska.
Teraz.
Kryminal story odc. 2
„Strzały w TeeLKa”
Risk Manager Filip Borys z szeroko otwartymi oczami spoglądał to na pistolet, to na Grzmotoslawa.
-„Morderca z TLK” – tak to opiszą w „Superexpressie” przemknęła mu przez glowę irracjonalna myśl.
– Oszalał pan ? Czego pan chce ode mnie ? – zapytał odważnie.
– Ma pan cos naszego – rzekł z naciskiem Grzmotosław i wskazał lufą pistoletu na teczkę Borysa leżąca na półce przedziału.
– Proszę mi to oddać.
Borys zmartwiał. W teczce były materaiały ze szkolenia, był też notebook, a w nim cała jego praca. I gigantyczny zasób wiedzy o Enterprise Risk Management, który gromadził latami. Setki opracowań, prezentacje. Ale nie będzie przecież ryzykował życia walcząc z facetem z bronią. Z drugiej strony, konkurencja nie śpi . Miał oczywiście w biurze kopie zapasowe, ale jeżeli straci kontrolę nad danymi i slajdy z jego unikatowymi szkoleniami wypłyną do sieci w chomiki, konkurencja zrobi kolosalnym skok jakościowy. Nie mógł na to pozwolić !
– Chcę z powrotem Mapę Ryzyka ze szkolenia ! – zaznaczył groźnie Grzmotosław – Chyba nie warto ryzykować dla niej życia ?
Przybliżył lufę pistoletu do twarzy Borysa. Ten uniósł się jak zahipnotyzowany. Wtedy właśnie wagon gwałtownie zachybotał na mijanym właśnie rozjeździe. Znana dobrze podróżującym koleją drżenie wytrącające papierowe kubki z kawą z rąk przeszło wagon i Borys bezwiednie oparł się o ścianę przedziału. Niespodziewanie jego ręką znalazła się obok dźwigni hamulca bezpieczeństwa . Borys nie namyślając się pociągnął za nią ! I….
Nic się nie stało! Dźwignia wyszła wraz z drutem cięgna i zwisała smętnie, podczas gdy pociąg podążał wstrząsany drgawkami dalej.Grzmotosław obdarzył Risk Managera lodowatym spojrzeniem.
– Myślałeś że działa? Jeszcze nie dojechaliśmy do EURO – uśmiechnął się – Nie chciałbyś się jeszcze upewnić, że nie ma wody w wucecie ? – dodał retorycznie i chyba złośliwie.
Dopiero teraz Borys zanotował szczegóły wyglądu Grzmotosława. Elegancka czarna kurtka, marynarka, przystojna twarz lekko siwego agenta z wąsikiem.
– „Agenta ?!”- pomyślał zaskoczony celnym skojarzeniem .
Grzmotosław wyglądał teraz na naprawdę rozbawionego .
– Rączki do góry ! Odwróć się .
Borys poczuł popchnięcie lufy na plecach i oparł się o zimnie okno. Czekał na huk wystrzału. Nic się jednak nie stało. Usłyszał jedynie, że prześladowca zsuwa jego teczkę z półki i zamyka za sobą drzwi.
Kroki Grzmotosława szybko oddalały się w korytarzu. Potem Borys usłyszała odsuwane gwałtownie drzwi w przedziale po drugiej stronie wagonu, jakby krzyk i potem huk.
– „Strzela !” – pomyślał przerażony wystrzałem. – „zabił SOKistę albo konduktora rewizyjnego !
-„Co robić ?” – rozejrzał się panicznie dookoła – „Zaraz wróci zlikwidować jedynego świadka!”
Po chwili wyjrzał nieznacznie na słabo oświetlony korytarz. Nikogo nie było.
Pociąg wciąż wlókł się przez budowę. Nie było czasu do stracenia. Napastnik mógł zaraz wrócić. Borys otworzył okno i jego twarz owiał chłód ciemności. Zawahał się przez chwilę, chwycił swoją walizkę podróżną z rzeczami i wyrzucił ją na zewnątrz. Potem wygramolił się przez okno na zewnątrz ,przez moment wisiał na rękach, odepchnął się od ściany pociągu. Wylądował w hałdzie piasku. Chwilę leżał patrzą za oddalającym się pociągiem. Wstał i sam nie wiedząc dlaczego, jak partyzant, chyłkiem ruszył zgięty w pół w kierunki widocznej przy torach drogi….
c.d.n.