Biorąc do ręki właśnie opublikowaną listę 500 największych polskich przedsiębiorstw już się zastanawialiśmy, co tam znajdziemy o ryzyku i zarządzaniu ryzykiem.
To już chyba aberracja zawodowa , która nam się nawet w czasie tradycyjnej święconki objawiła. Otóż, stojąc w zatłoczonej po brzegi wykorzystywanej na rożne okoliczności sali naszego kościoła
nerwowo spoglądaliśmy na ołtarz udrapowany okolicznościowo pomalowanym papierem i oświetlony płomieniem świec, a naokoło ciekawskie malce harcujące.
A wyjścia z sali były dwa (2), wąskie i gaśnica w zasięgu wzroku chyba tylko jedna.
Jakby te świece na ten papier… pożar , panika, 300 luda, matki, dzieci i tylko dwa małe korytarzyki, masakra dla CNN tu by była, tak sobie myśleliśmy od pobożnego celu przybycia odbiegając. A może jednak ks. Proboszcz o ERM w kościele na Ryzykonomii
wcześniej czytał i tajne plany awaryjne jednak przygotował ?
Nie rozsądziwszy tych rozterek świętującego Risk Managera ostatecznie ryzykiem przez zrezygnowaną akceptację zarządziliśmy, choć wyznamy lekko podstępnie przed końcem się w kierunku wyjścia przesuwając, żeby choć o parę %-cent P zmniejszyć. Czy to „normalne” zachowanie, kto o tym jeszcze tam pomyślał, sami już nie wiemy….
No, ale do tytułowych „500” wracając to Rz cała gazetkę z listą wydało, różne wynóżenia dyżurnych specjalistów na omastę również były.
Taka nam się też ogólniejsza refleksja nasunęła, że wśród czołówki Ciężki Olej, gaz i Prąd królują, tu chyba nasze szanse narodowe są pokładane nadzieje a innowacje, polskie nokie to przesądy światło ćmiące może kiedyś, kiedyś, kiedyś naturalnie.
W sumie o ryzyku co najwyżej można między wierszami przeczytać ogólnie jest z polskimi przedsiębiorstwami git, jakim tam ryzykiem zarządzać, ale też mogłoby być gorzej , jak u innych, kiedyś.
Właściwie to o ryzyku dla owych „500” jednak coś w towarzyszącym liście artykule wygrzebaliśmy, a mianowicie o wyzwania dla top menadżerów zagranicznych i polskich pytano.
Dające do myślenia są to wyniki, o ile miarodajne oczywiście.
Źródło: Rzeczpospolita
Ciekawe, że dla badanych rodzimych menadżerów regulacje odwrotnie niż wszędzie małym są wyzwaniem ( a dlaczego nie mówić ryzykiem, denerwują nas trochę te eufemizmy) . Po prawdzie jednak to i „odwrotne” wyniki analiz też już widzieliśmy….
Podobnie potencjał ludzki jakby małe znajduje u rodzimych CEO poważanie i to nas czasami nie dziwi, niestety. Wogóle, to cała para zarządzających w optymalizację kosztów jakby idzie, za nią marka i reputacja firmy następuję , dziwny to strategiczny misz –masz, bardzo przepraszamy bateria nam się dyplomatycznie w laptopie kończy, niestety…