Och szkoda! Niestety nie znaleźli się chętni do zgłębienia tajemnicy Łaskuna Muzanga, zarówno to Niedobrze bo zawsześmy łasi na komentarze i głosy P.T. Czytelników ale też i Dobrze bo w rozciągłości potwierdza nasze obserwacje i tezy postawione w „Łaskunie” na łamach naszej ulubionej Gazety Ubezpieczeniowej. Ale jakby kto chciał – to w dowolnej chwili możemy tę zagadkę wyjaśnić.
Póki co wrzesień jest jak zwykle szalony pędzimy od klienta na konferencję i z powrotem, dwie nam się w kolejnym tygodniu szykują, w tym na jednej słuchamy i net-working’ujemy a na dugiej osobiście panelujemy. Ale i o tym jeszcze będzie, szczególnie że Czytelnik się domyśla ciągle nudzimy tematem zarządzania ryzykiem, a nie dajmy na to innowacjami, czynieniem świata lepszym, czy czymś innym jeszcze tematycznie lekszym.
Póki co w piątek moderowaliśmy konferencję w SSW w Sopocie na temat kontroli zarządczej u Publicznych i o tym dzisiaj trochę będzie.
Temat kontroli zarządczej w jednostkach sektora finansów publicznych poruszamy od samego początku jej istnienia tj. 2009 roku jak wiadomo odnosi się ona do koncepcji Internal Control’i i standardów COSO, a jak ktoś na tejże Konferencji zauważył, istotą i celem jest MODERNIZACJA.
W tym wypadku sektora publicznego choć jak wiadomo modernizacja we wszystkich obszarach polskości jest nam niezmiernie potrzebna, a jak z tym Unowocześnieniem jest, każdy koń widzi.
Dla nas, Waszej Redakcji Ryzykonomii temat KaZet-u był od początku o tyle elektryzujący bo rzucał rodzimy sektor publiczny w objęcia zarządzania ryzykiem, rach-chiach ustawowo i bez zmiłowania.
O zaletach i wadach regulowania zarządzania ryzykiem pisaliśmy niejednokrotnie, tak czy inaczej od wprowadzenia KZu mija już prawie 4 rok stąd i pomysły na podsumowania i oceny. Co wyjątkowo ważne pojawia się – i tego wyrazem była właśnie Konferencja – refleksja, że „kwity” wszyscy już mają teraz czas na zastanowienie się co działa a co nie działa i o tym sporo na tym wydarzeniu także było.
Inna sprawa, że z naszej wiedzy, co najmniej w obszarze zarządzania ryzykiem jakość procedur zarządzania ryzykiem spisanych przez różne publiczne organizacje pozostawia wiele do życzenia i powoduje, że zarządzania ryzykiem wygląda tak, a nie inaczej.
Nieskromnie jeszcze dodamy, że Redakcja Bloga był jednym z pomysłodawców konferencji – w której wzięło udział kilkudziesięciu przedstawicieli różnych jednostek, a zajawkę konferencyjną znajdzie Czytelnik poniżej.
My jak zawsze gadaliśmy o zarządzaniu ryzykiem. Jak to wygląda w JSFPach wiemy conieco (nieskromnie mówiąc) bo uczestniczyliśmy w wielu wdrożeniach osobiście i jako doradcy i szkoleniowcy…
W kilku bulet pointach podsumowując nasze wystąpienie o zarządzaniu ryzykiem to zwróciliśmy uwagę na:
- wagę definicji w procedurach bo dużo tu zamieszania i zmyłek
- znaczenie procesowego i systematyczne podejście z wybraniem Standardu, jaki-by-on-nie-był
- powszechnie nierozważne budowanie skal ryzyka co ma bezpośredni wpływ na ewalucję ryzyk
- mnożenie koncepcji jak np. regowanie na ryzyko vs. mechanizmy kontrolne a to przecież to samo
- problemy z inherentnym i rezydualnym, zupełnie niepotrzebne, choć i tak najwyraźniej mało kto i tak to robi
- wątpliwą i kłopotliwą koncepcję apetytu i akceptowanego poziomu ryzyka, przez to i traktowaną po macoszemu
- małą świadomość znaczenia kultury zarządzania ryzykiem
Ale oczywiście poruszanych tematów we wszystkich wystąpieniach było wiele i na końcu zmoderowaliśmy panel dyskusyjny, dość powiedzieć, że wiele tematów pozostało niedokończonych.
Na zakończenie jeszcze dodamy, że jednym z kluczowych problemów przy wdrażaniu koncepcji kontroli zarządczej i wcale nas akurat to nie zaskoczyło były trzy hasła: Komunikacja, Komunikacja i Komunikacja.
My byśmy jeszcze swoją interpretację dodali: integracja, systematyczność, proces.
I to tyle o Kontroli zarządczej. Ale tylko na dziś, niedługo do tematu wrócimy na pewno.
kontrol zarządcza ryzyko kontrola zarządcza ryzyko