Uff, właśnie rodzina przyjechała znad jezior, nie żebym się martwił o zdolności kierownicze, dużo bardziej wierzę rozsądkowi kobiet z kółkiem, ale wiadomo ci Świetni Kierowcy w swych super maszynach z naprzeciwka z lewa i z prawa (i na jednopasmówkach także).
ICH się po ponad 20 latach dość intensywnej i póki co
bezwypadkowej (odpukujemy) i 2-manadatowej jazdy (tym się chwalimy choć mamy wrażenie u nas jest to powód do niedumy, tak jak powodem do macho-dumy jest bulenie mandatów), ICH boimy się naprawdę.
Temat poruszamy nie tyle dlatego, że najwyraźniej tragedia
kolejowa w Hiszpanii jest wynikiem surrealistycznego speedingu. Nawiasem mówiąc, zarządzanie ryzykiem w kolejnictwie to temat bardzo ważny, wspominaliśmy
jakiś czas temu jak sobie z tym radzą w legendarnym Schinkansenie. Japończycy zresztą bardzo podkrelaj wagę systematycznego zarządzanie ryzykiem bardzo, a w szczególności, pisaliśmy o tym, konieczność nieustannego budowania i wzmacniania
kultury zarządzania ryzykiem. Bo w istocie szalona prędkość, hekatomba na polskich
drogach (nie bujajmy się i na nowych i na starych) jest soczewką w tysiąckrotnym powiększeniu pokazującą niską kultury
zarządzania ryzykiem czy bezpieczeństwa (jak kto woli) Polaków właśnie. Na wypadkach drogowych, tym „nierozwiązywalnym” problemie tracimy c orocznie miliardy PKB, potem na przykład próbujemy te roztrwonione gigantyczne środki w ułamku dozbierać na Orkiestrze; zawsze jest lepiej rzucić grosik i uronić z dumą łezkę niż pomyśleć i zaoszczędzić miliardy. O hipokryzja ! (Uczciwie mówiąc podobnych „schematów” możemy wymienić wiele).
O aspekcie ludzkiego nieszczęścia nawet nie wspominamy, do
tego trzeba wyobraźni, której większości rodzimych kierowców zwyczajnie brakuje.
Zdjęcie pierwsze
Przy herbacie, po pewnym biznes spotkaniu, inteligentni
przecież i dystyngowani rozmówcy przechwalali się przy stole, jak to jeżdżą z Gdańska do Warszawy w 3 i może
pół godziny (my jedziemy, ca. 5 co za wstyd…), oczywiście jak zawsze SZYBKO ale OSTROŻNIE. Tak zresztą pewnie
myślała pewna znajoma, która ledwie uszła z życiem po długim szpitalu wyjechał ktoś na skrzyżowaniu, bo przecież fizyka ma swoje prawa dynamiki i stali nie da się zatrzymać ot, tak w miejscu. Nawet tak Dobrym Kierowcom, jakich nieustannie
spotykam.
Zdjęcie drugie
Korzystam z uprzejmości znajomych, podwożą mnie do domu
przez Polskę. Obiecałem sobie już nigdy nie jeździć z nieznajomymi, ale lenistwo, parę groszy zaoszczędzone. Kilka godzin jazdy często po 180 choćby na zatłoczonych odcinkach A2, odległości po paręnaście metrów. Także w deszczu. Udało się , żyjemy. Tylko ja najwyraźniej dziękuję niebiosom za przetrwanie. Normalka.
Zdjęcie trzecie
Wracam polskim busem zimą. Biała droga śnieżyca, wyprzedzamy
po trzy ciężarówki na jednopasmówce, najszybszy pojazd na trasie. Zgroza. W pól roku później, niedawno wypadek tej samej lini i setki komentarzy potwierdzających
moje obserwacje. Przy okazji, jestem chyba jedyną osobą w zasięgu wzroku w pasach, które ma każdy nowoczesny autobus. Bo wstyd. Ale odcięte nogi, ręce – nie wstyd ?
I tak dalej….
W ogóle zawsze nas zastanawia ten „odlot rozumu” (jak celnie przy innej okazj zauważył Paul Johnson), rozmawiamy z miłymi i inteligentnymi ludźmi, potem wsiadają do samochodu i zmieniają się w Dr Jekylla i Hyda pędząc na zatracenie, najeżdżając na grubość zderzaka innych „zbyt wolnych”, „nie tak dobrych” użytkowników (hej, czy to nie kompleks….). Zresztą to najeżdżanie ala’ Formuła 1 to powszechna plaga polskich dróg . I znowu jeden
z drugim (cenzura) nie jest w stanie zrozumieć, że to czysty ruch opóźniony, im szybciej jedziesz tym dłuższa droga hamowania, „halb tacho” jak piszą na austriackich autostradach, zmienia się u nas w „pół zderzaka”, bo przecież jest SZYBKO ale OSTROŻNIE.
Nie wiadomo do końca z jakiego powodu hiszpański
maszynista tak speedował, bo co do tego nie ma wątpliwości, przychodzi jednak taka refleksja, że podejście do prędkości i zasad ruchu drogowego jest w Hiszpanii cokolwiek zbliżone do naszego (nasza empiryczna wiedza,; choć chyba znacznie bardziej
boją się policji i zdaje się guardia civil), ta sama ułańsko-donżuańska idiotyczna fantazja i brak obiektywnej oceny sytuacji i własnych ograniczeń.
Prędkość zabija i nie ma co do tego wątpliwości, to są empiryczne
dane (
bardzo proszę), wystarczy poczytać, nie żebyśmy jakoś lubili się wlec po drodze, ale po to są przepisy, prawo, za którego stanowienie i utrzymanie SAMI płacimy, żeby je przestrzegać ! Czy Prawo, instytucjonane zarządzanie ryzykiem to jakiś oksymoron ?
Co z tego że dojedziemy na wakacje pół godziny wcześniej
albo będziemy mogli się pochwalić przed macho kolegami naszym genialnym kierownictwem, jak któregoś dnia – nie dojedziemy ?Albo inni przez nas nie wrócą do domu przez nas ? Czy
ludzkie tragedie są warte paru minut, o ile o to w ogóle chodzi? Bo niby gdzie wszyscy się śpieszą w weekend?
Śpiesz się powoli. Jak wyjedziesz spóźniony przyjedź spóźniony.
Prędkość zabija, głupota zabija. Dobrze jest znać swoje ograniczenia. Także fizyki i prędkości. Amen.
Prędkość zabija Prędkość zabija Prędkość zabija