Rady Nadzorcze, ryzyko…Eh, znowu ta niedola pukania w klawisze zamiast robienia kariery w jakiejś sympatycznej, nieciężkiej, nieodpowiedzialnej pracy…np. w jakiejś Radzie Nadzorczej czy Coś. ( Naczelny Bloga właśnie się ironicznie uśmiecha do mnie zza szyby swojej kanciapy, jakby chciał powiedzieć „nie dla psa kabanosy”
coś za bardzo domyślny się staje stary sknera… a podwyżek to się nie domyśli, oj nie !).
Ryzyko i Rady Nadzorcze…
No, nic dziwnego że nam przychodzą takie myśli do głowy dopiero co byliśmy w Klubie Biznesu na prezentacji PwC ala’ wielka czwórka ich raportu „
Rady Nadzorcze 2013. Skuteczność rad nadzorczych w spółkach publicznych notowanych
na GPW” wyniki zbierali 2011-12 i zgrabny raporcik ulepili zresztą dostępny dla P.T. Czytelników bloga pod adresem
tutaj. Raporcik zgrabniutki na ładnym kredowym papierze wydrukowany szczerze jednak przy tym mówiąc…nic specjalnie w nim nie znajdujemy cobyśmy już wcześniej nie wiedzieli i nie tylko my chyba ale wszyscy co mają jakieś pojęcie o Governansie Korporacyjnym, audycie, Radach i zarządzaniu ryzykiem w szczególności. Nawet słupki pokazujące „zainteresowanie” zarządzaniem ryzykiem jako 3-cie w kolejności wyzwanie dla Rad w wysokości 15 % zainteresowanych, po strategii (21%) i poprawie wyników biznesowych (19%) (a są jakieś inne wyniki ?!).
Zawsze to zainteresowanie ryzykiem „rośnie” tylko dalej czytamy że Komitety Audytu ma 60-70 % mniejszych spółek, a Komitety ryzyka razem tylko 1% wszystkich, właściwie nie robi to na nas szczególnego wrażenia, nawiasem mówiąc nie wiadomo po co te
KA i co one naprawdę robią…
Rady Nadzorcze i ryzyko…
A może i wiadomo, bo znacznie ciekawszy był panel dyskusyjny. Byli tam i Pan Socha Jacek i profesjonalny (akurat nie mamy wątpliwości) Członek RN czołowego banku i Dyrekcja SEGu i
szacowni paneliści inni.
No więc w panelu Rady podzielono na dwie grupy: nadaktywne i
jedzące ciasta i kanapki, to podobno problem, zdaje się tych drugich jest znacznie więcej, choć kawę i pączki też pewnie spożywają. Na dobropraktykowe a nawet ustawobiegłorewidentowe „czuwanie” nad ryzykiem już nie starcza czasu szczególnie, że żeby czuwać trzeba wiedzieć nad czym.
Generalnie patologia (takie padło określenie) się utrwala, nie jedyna zresztą, jak widać wszędy z telewizji, synekury dla przyjaciół i znajomych królika i chyba nawet już Maleństwa, liczni akademicy do Rad się garną zewsząd, mocno książkowo, jak zauważył jeden z obecnych, w biznesie osadzeni.
KNF to-tu to-tam nowe regulacje z dowolnością maszyny losującej dokleja raz w ustawie o Biegłych, ostatnio o TFI, tera pono się na Kodeks Handlowy z sieciami zasadza, może ma to i jakiś sens – Tylko jaki ? Dlatego: jak żyć możnaby się zapytać, Panie
Premierze ?
I takie właśnie pytanie lekko zmodyfikowane o adresata zadaliśmy
czym prędzej panelistom, jak zawsze celne się nie chwaląc, wszystkim się spodobało, bo jak jest każdy koń widzi, ale co z
tego ?
Pan Jacek Socha zgrabnie nam za pytanie podziękował, inni
paneliści podchwycili sami inteligentni ludzie, bez kadzenia, dobre rady dawali, właściwie wszyscy się zgadzają, ż tak dalej być nie może, choć z drugiej strony wiadomo jest- jak – jest i pewnie het, het do końca Drogi Mlecznej albo i dalej jeszcze zostanie.