Nasz blog ryzykonomiczny ma już za sobą ponad 20 000 kliknięć ideji zarządzania ryzykiem. Pewnie wolelibyśmy 20 000 dziennie, ale w końcu o Byle Czym i Byle Czego nie piszemy – to i audytorium węższe być musi.
Redakcja Bloga ostatnio niemało konferowała i publikowała. Choćby w ramach konferencji „Zarządzajmy ryzykiem”, którą gdański KIBR w Hiltonie przygotował, artykuł naukowy Naczelnego się ukazał oceniający stan rozwoju ERMu na świecie i wogóle, w Polsce.
Jako-że Konferencja bardzo – jak mówią młodzieże – „wypasiona” była, tamże w gazetce konferencyjnej się nasz krótszy artykuł o ERM-ie pojawił.
O Konferencji tej napiszemy jeszcze merytoryczniej i wkrótce, bo tłumy na nią ściągnęły.
Taką mamy refleksję: żeby się to powszechne zainteresowanie zarządzaniem ryzykiem ”tematem jako takim” na realne zarządzanie ryzykiem przełożyło – bardzo bylibyśmy radzi.
Póki co nam owe 2% przedsiębiorstw wdrażających ERM w Polsce natrętnie dźwięczy, ale jak zauważył pewien menadżer zarządzanie ryzykiem jest ważne – po prostu nie mamy na to czasu, więc i to usprawiedliwienie od biedy, póki co wystarczyć musi.
Mamy też taką konstatację , że nasi menadżerowie słowo „ ryzyko” już we wszystkich przypadkach łącznie z Wołaczem potrafią odmienić, jednak jak pytanie o istnienie najprostszego rejestru ryzyka w firmie zadać, to zwykle niezręczna cisza zapada.
Również kwestii zarządzania ryzykiem w sektorze publicznym nie zaniedbujemy. Tu się nasz artykuł w branżowym
„Forum akademickim” ukazał.
Naczelny dał tu sensowną, opartą na dobrych praktykach z Ameryki i nie tylko, wykładnię zarządzania ryzykiem w szkołach wyższych. Temat to gdzie indziej dobrze znany i nie dziwota, bo uniwersytety dziś na świcie fabryki wiedzy przypominają i może u nas kiedyś będą. Dość powiedzieć taki Harvard ma obroty jak Starbucks więc i zarządzanie ryzykiem musi tu być obecne.
Również w kwestii naszego ulubionego EURO 2012 ostatnio wiele się dzieje. Tu, jak zauważamy zarządzanie ryzykiem się na siłowych aspektach niezmiennie koncentruje. Nie dziwota więc, że się u nas jedynie o „bezpieczeństwie” ustami generałów i nadkomisarzy mówi.
Przyznajemy, że tarcza, chłopcy na linach w czarnych maskach i prokurator w zarządzaniu ryzykiem
Megaimprez duże mają znaczenie, ciekawe dla nas jest jednak, czy ktoś bardziej miętkimi ryzykami tej imprezy wogóle zarządza. I w ogóle czy się zintegrowana ERM-owa formuła gdziekolwiek pojawia, tak jak ta, o której w przypadku Londynu czy Vancouver pisaliśmy.
Mamy tu pewne wątpliwości , na dowód pozwalamy sobie dający do myślenia artykuł podlinkować
TUTAJ.
Że ryzyka nie śpią, również nową odsłona „wulkanicznego” tematu potwierdza, miejmy nadzieję kolejny Ejaffjallcośtam w przyszłym roku nie zadymi, w ogóle to zaczynamy wierzyć , że nie ma ryzyk Nieznanych są jedynie Nierozpoznane lub bez systematycznego zarządzania ryzykiem po prostu Zapomniane.