Uprzejmie informuję ew. zainteresowanych, że zakończyłem na dobre moją działalność publikacyjną na LinkedIn.
Piszę to słowa po ponad miesiącu nieaktywności, choć zaglądam w niektóre obszary social media. Akurat na LinkedIn najrzadziej, mimo że miałem tam najwięcej Obserwujących, Czytelników.
Nobody is perfect.
Ta terminacja aktywnego korzystania z social media, która zresztą każdemu GORĄCO polecam, jest tym łatwiejsza, że obrona demokracji, temat w który zaangażowałem się w najciemniejszych latach panowania ruskiej agentury (i tu się nie myliłem), znowu stała się modna.
Na marginesie dodam, że profesjonalnie od wielu lat zajmuję się zarządzaniem ryzykiem, biznesowo, naukowo i jako jedna z osób, kóra przez lata próbowała promować w Polsce zarządzanie ryzykiem w ramach nieodżałowanego Stowarzyszenia POLRISK. Stowarzyszenie umarło mimo, że risk manadżement jest rzekomo „modny w Polsce” ( słyszę o tym od jakiś +20 lat). Obecnie Polska jest jedynym !!! krajem w UE i chyba całej Europie, a możei OECD conajmniej, bez takiego Stowarzyszenia branżowego mimo, że zarządzanie to (rzekomo) wymóg regulacyjny, świat jest dość (he he) „ryzykowny” i mamy nawet podobno wojnę za miedzę. Więc w zasadzie dalsze moje uwagi dotyczą też w części co najmniej próby pisania w social media nie tylko o demokracji, ale i o kluczowych dla biznesu sprawach. Rzekomo ważnych, o tym pewnie tu jeszcze napiszę, a pisałem już w przeszłośći wiele, także na Linkedin.
Ze zniechęcenia, a w każdym razie pewnego zmęczenia pisaniem o ryzyku na Linkedin, też to moje zniknięcie z mediów „społecznościowych” się częściwo wzięło. Ryzyko ? jakie ryzyko? Ty pesymisto, czarnowidzu. Oj tam oj tam.
Na forum biznesowym? A jakże!
Wracając do wątku, to o ryzykach postępów Ruskiego Ładu w Polsce zacząłem pisać gdzieś na przełomie 2016/2017 roku, kiedy na forach tzw. profesjonalistów większość najwyraźniej uważała, że nie ma problemu, jakoś to będzie i nie przesadzajmy, a mówienie o autorytaryzmie wzorowanym na kremlowskim to gruba przesada. Co to za ryzyko dla biznesu. Stąd i hejt, i groźby, i lekceważenie, i zbocznikowanie’ „wykoszenie” natręta z wielu ekranów uczestników LinkedIn. Nawet, jak się gdzieś potem dowiedziałem byli podobno tacy, co pisali do swoich akolitów by nie wspierali „politycznych” treści zamieszczanych przez jątrzących wariatów. Bo „polityka biznesu nie dotyczy”, co za idiotyzm i brak wiedzy.
O kosmicznym konformizmie mas biznesowych, powielaniu „obowiązujących” opinii, owczym pędzie, słuchaniu różnych, pożal się boże trendsetterów i liderów biznesu, nawet nie wspominam.
Niewątpliwe moje teksty były „koszone” (i tak nieźle sobie radząc, choć nigdy o popularność nie zabiegałem) z wielu walli dla spokoju ducha elit zawsze optymistycznego, Wielkiego Narodu Polskiego, dla którego największym grzechem było od zawsze jakiekolwiek (krytyczne) myślenie pisali o tym wielcy Polacy, Józef Mackiewicz, Miłosz etc. etc. etc. Bo to jest „narzekanie”, a Polacy to w ogóle „narzekają i narzekają”, „pesymizm stop”, zróbmy to Powstanie bez broni, zróbmy Polexit jakoś to będzie oj tam oj tam.
Ale, powiem nieskromnie, Czytelników mi nie brakowało.
To tworzenie się baniek informacyjnych, nie tylko z powodu samej istoty działania algorytmów social media, to rodzaj cenzury prewencyjnej zniewolonych społeczeństw.
Inna sprawa, że różne trolle, świry, naziole, ruscy, chińscy i bóg wie jacy agenci używają argumentu niekontrolowanej cenzury (ot, oksymoron), by jeszcze dalej zamieszać w tym kotle obłędu zwanym, przypomnijmy „mediami społecznościowymi”. Więc już nic nie wiadomo, niczemu i nikomu nie można wierzyć, obiektywana Prawda nie istnieje, mówią, każdy moze być każdym , pisać każdy może i powinien, Droga Józefino.
No nie, Prawda istnieje, jest. Ale w mediach społecznościowych, które zawładnęły życiem ludzkich społeczności, tak myślę, że jej nie znajdziecie.
Więc swoje zrobiłem. Korzyści z tego żadnych nie oczekiwałem i nie miałem, wręcz przeciwnie, nie bądźmy dziećmi, to Polska. Podobnie za wystawanie pod sądami, nie tylko od wielkiego dzwonu, z dosłownie grupkami po kilkanaście osób, nie tylko od wielkiego dzwonu czy wtedy, rok temu, kiedy było widać, że istnieje szansa na zatrzymanie dyktatury.
A byłaby to dyktatura wspierana przez Rosję, i zapewne przez nią montowana, już wtedy było to widać, jest na to coraz więcej twardych dowodów. Inna sprawa nic straconego, bo mogą jeszcze wrócić, nie jest fajnie na Świecie, wiele zależy od wyborów w Ameryce. Inna sprawa może jak oni tam tego świra Trumpa wybiorą, pieszczoszka KGB, czy jak się teraz Ochrana nazywa, to Europa pójdzie własną mocarstwową drogą, pełnej unifikacji, tworzenia jednorodnego europejskiego organizmu państwowego.
Przyznam lata temu przed akcesją Polski do EU nie byłem jej szczególnym zwolennikiem a to dlatego, że wydawało mi się (naiwnie), że Polacy potrafią sami sobą zarządzić, zmodernizować kraj, społeczeństwo, a potem zobaczymy.
Teraz nie mam już wątpliwości żadnych, że przyjęcie nas do Unii to był epokowy, historyczny los na loterii, który Fortuna podsunęła temu śmiesznemu kraikowi na zadupiu Europy rządzonym przez proboszczy i że jedyną drogą nie tylko dla rozwoju, ale i uniknięcia zagrożenia egzystencjalnego, ataku bezwzględnych Orków, nie-ludzi, bestii ze Wschodu jest pełna unifikacja, utworzenie wspólnego Państwa. NATO to za mało no i nie wiadomo co będzie dalej z NATO, skoro Ameryka ześwirowała.
Unia Europejska to jedyna Przyszłość dla Polski i nic dziwnego, że ruscy, ich agentura wpływu, wspierani przez nich i sterowani naziole od niskich (i prostych) podatków, zrobią wszystko by do tego nie dopuścić.
Jak powiedział przed śmiercią prof. Marcin Król, idzie walka między siłami Dobra i Zła na pokolenia może 20-30 lat a może i dłużej, „byliśmy naiwni”, nawet książkę o tym napisał. Polecam.
Wracać do aktywności na Linkedin nie zamierzam i nikt kto mi dobrze życzy, nie powinien mnie do tego namawiać. Tak jak i ja i was bym nie namawiał.
Proszę nie pisać do mnie na priv na LinkedIn, nie będę odpowiadał, bez urazy, to także cześć strategii odstawienia.
Na tym polega działanie sojszal syfu, że próbuje was WCIĄGAĆ na różne podstępne i wredne sposoby i tracicie tylko czas, który moglibyście przeznaczyć na robienie dużo fajniejszych rzeczy. Na przykład przeczytanie czegoś, czy nic nierobienie. Ja swój czas traciłem świadomie, miałem swoje powody, ale na tym dosyć.
Wyobraźcie sobie, że ta durna stronka nieustannie pokazuje mi jakieś powiadomienia, mimo że, że od dwóch miesięcy prawie nic tam nie napisałem i najwyraźniej oprócz paru osób nikogo moje zniknięcie nie zajmuje.
Zdziwko? Nie bądźmy dziećmi. Tak to działa, wydaje wam się, że ktoś czeka na wasze wpisy? Nie, nikt nie czeka. A miewałem przecież tzw. zasięgi rekordowo nawet 25 000 lajków pod postem i ponad milion wyświetleń jednorazowo. I co z tego?
Zresztą tak na marginesie, osiągać takiego zasięgi wcale nie jest trudno. Ale tylko wtedy, jeśli piszecie POD TE Zasięgi. Używacie tych wszystkich durnych sztuczek wabienia i manipulowania Czytelnikiem, zdobywania rozgłosu, ściemniania i kreowania jakiegoś fikcyjnego świata pod tę czy inną bańkę informacyjną.
W sumie to jest obrzydliwe, a będzie jeszcze gorzej, bo prze okno władował nam się latający słoń Sztucznej Inteligencji, mało kto to widzi skalę tego zagrożenia (brzmi znajomo ?) i za chwilę nikt ( albo prawie nikt) już nic pisać nie będzie. Bo na social media albo same te usłużne portale, albo inne zewnętrzne apki zaoferują każdemu idiocie czy idiotce, kreowanie „wartościowego kontentu”, który będzie przez te same algorytmy promowany i wywyższany. A mądrość, krytyczne myślenie, jakakolwiek wolna myśl, do kibla, na bok, kogo to obchodzi.
No, będą wyjątki będą. WYJĄTKI.
Tak przy okazji, całe to gadanie o marce, którą rzekomo możecie zbudować na profesjonalnych social media to jedna wielka ściema, bo do tego Linkedin czy inne platformy wam niepotrzebne, a już na pewno nie za taką cenę.
O tej cenie zresztą coraz głośniej, na czym polega Sojszal Zaraza i dlaczego jest tak dla nas wszystkich, a dla dzieci i młodzieży i Wolności !!! w szczególności, tak groźna.
Ktoś powie, że Linkedin służy sprzedaży, ja nic nie sprzedaję, jak będę chciał coś kupić pójdę do sklepu. Pracy nie szukam i zresztą nie ma dowodów, że tu pracę można na tych mediach dostać. Owszem dajecie za friko swoje pełne dane osobowe i behawioralne co gorzej algorytmom rekrutującym, więc się nie zdziwcie, że nikt na wasze CV już nie odpowiada, bo pewnie już jakaś maszyna-algorytm przyuczyła się NA WAS maszynowo i na podstawie big data, waszych śladów cyfrowych, z waszego nazwiska plus rok urodzenia plus ilość parasoli wydała wyrok, że się „nie nadajecie”. Żarty?
W dużym uproszczeniu tak to działa, profilowanie, które już w. wielu obszarach biznesu, handlu, życia publicznego, polityki albo ma miejsce albo za chwilę będzie miało. Scoringi, cambridge analityki, orka danych behawioralnych, kapitalizm inwigilacji, rośnie Nowy Wspaniały Świat.
Zastanawiałem, się w ogóle, czy pisać taką wiadomość dla ewentualnych zainteresowanych, szczególnie z LinkedIn, ale ktoś się jednak się odezwał z zapytaniem na priv, dzięki, alles gut, więc ze względu na szacunek i stare znajomości, ta informacja dla ew. innych zainteresowanych, gdyby byli.
Ale przecież istnieją tradycyjne maile i inne prymitywne formy kontaktów międzyludzkich zawsze otwarte dla przyjaciół i znajomych.
Link do tego wpisu zamieszczam jako ostatni mój post na LinkedIn. Z powodów jw. zablokowałem komentowanie tego wpisu. Lajkować można, tego wyłączyć się nie da, ale jest mi to obojętne (bez urazy).
Kto ma ochotę może zaglądać na mojego bloga, tutaj i ew. na Podcaście Ryzykonomia może coś od czasu do czasu opublikuję.
A przecież pisać i tak będę i naukowo, i popularnonaukowi i może do końca roku napiszę kolejną powieść. Kto to przeczyta, kto nie…Kto wie?
Navigare necesse est…
Pliki cookie Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie tego portalu, używamy pliki cookies („ciasteczka”). Jeśli nie wyrażasz na to zgody opuść portal.