Jeszcze czytając poprzedniego posta mogli się P.T. Czytelnicy bloga zastanawiać, gdzie to nas pędziło po kraju, więc zaraz ujawnimy, że jechaliśmy-wracaliśmy z walnego zebrania członków rodzimego Polrisku, gdzie to udzielamy się społecznie w Zarządzie i Vice-Prezesujemy, zdobywamy wiedzę przeróżną o zarządzaniu ryzykiem, poznajemy dużo ciekawych i fajnych ludzi z branży ryzyka i zasadniczo nieźle się bawimy.
Nie będziemy tu zdawać relacji z tego organizacyjnego spotkania, wyboru komisji skrutacyjnych i temu podobnych, jak zawsze spotkania ludzi z branży są okazją do wymiany
opinii na różne tematy, networkingu, który uważamy osobiście za jeden z fundamentów developmentu i modernizacji, a nawet już po spełnionym organizacyjnym i społecznym obowiązku – wypicia kieliszka tekili.
Natomiast, jak to w polriskowym dobrym zwyczaju ostatnio bywa spotkanie risk menadżerów było okazją do posłuchania garści merytoryki, tym razem o ocenie ryzyka łańcucha dostawa.
Temat to jak wiecie arcyciekawy, krem di krem zarządzania ryzykiem biznesowym dzisiaj, piszemy o tym regularnie. A temat był także ciekawy, bo zaprezentowany przez amerykańskich przedstawicieli agencji ratingowej Standard & Poors,
która – o dziwo – oprócz ratingowania korporacji czy Grecji stworzyła i promuje również własny model oceny popularnego dzisiaj wspomnianego ryzyka dostawczego.
Najogólniej mówiąc, model S&P oceny ryzyka supply chain-u opiera się, co lekko zaskakujące, na analizie ryzyka de facto kredytowego (a więc przecież finansowego) dla węzłów
łańcucha dostaw. Na pewno takie podejście jest o tyle sensowne i możliwe, że dane finansowe większych czy listowanych dostawców są powszechnie dostępne, stąd i analiza fundamentów finansowych jest dość łatwa.
S&P nie odżegnuje się też od analizy (ratingu) całego uniwersum ryzyk łańcucha dostaw także niefinansowych, choćby dobrze znanych tej agencji ryzyk suwerenów czy x-border-u (mało znane ryzyko „korporacyjnego” przekraczania granic – napiszemy o tym jeszcze).
Na pewno może nasuwać się taka wątpliwość, że głównym ryzykiem w zarządzaniu ryzykiem łańcucha dostaw nie jest ryzyko kredytowe, ale ryzyko wykonania, performance risk, także pewnie techniczne, pewnie prawne, zgodnościowe itd. Zdaje się, że i w S&P to rozumieją, choć i z tym się trzeba zgodzić, że jakby, co ryzyko kredytowe jest łatwiej mierzalne i umożliwia wyselekcjonowanie grupy potencjalnie „zdrowych” dostawców. Dalej możemy poddać ich bardziej szczegółowym „performancowym” oględzionom.
Także, nie powiemy, możliwe jest S&Powe podejście, choć zapewne to rozwiązanie dla międzynarodowych korporacji. Ale i zajrzenie w wyniki finansowe naszych głównych dostawców, w ten czy inny sposób każdej firmie może się przydać i nie jest aż takie trudne.
Jak widzicie podziałaliśmy i dowiedzieliśmy się, co nieco i dzielimy się z Wiernymi Czytelnikami, jak zwykle, pa.
Zarządzanie ryzykiem łańcucha dostaw
Zarządzanie ryzykiem łańcucha dostaw