Pandemia COVID- 9 to, jak wieszczą niektórzy, czas Wielkiej Zmiany. „I nic nie będzie już tak jak wcześniej”. Zmieni się biznes, społeczeństwo i sami ludzie.
Tu, należy zauważyć, że to „parcie” na zmianę nie „klei się” z gospodarczym optymizmem różnych analityków, którzy choć wieszczą kolosalne spadki PKB na czas epidemii, to zaraz po niej (ah, kiedy?) już widzą „odbicia” od dna i „szybkie odrabianie strat” przez żądne konsumpcji społeczeństwa.
Póki co jednak, marne są na to widoki, do potwierdzenia czego wystarczy wizyta w najbliższej galerii, które mimo że już otwarte, uparcie świecą pustkami. Jak bowiem powiedziała Ryzykonomii w rozmowie pewna sprzedawczyni, biznes im „kapie”. Potwierdzają to „kapanie” nawet menadżerowie takich firm jak LPP (Reserved), gdzie jeden z prezesów w wywiadzie dla mediów ujawnił niedawno, jak jeden ze sklepów sieci w po-lockdawnowy poniedziałek sprzedał 1 (jedną) sztukę towaru.
Ale jako się rzekło wszyscy zakładają, że epidemia musi się kiedyś skończyć i widać to już po radosnych masach w parkach i na plażach, i wszystko wróci do normy, więc i sprzedaż też.
Jak bowiem powiedziała Ryzykonomii w rozmowie pewna sprzedawczyni, biznes im „kapie”.
Piękny to optymizm i ważny dla Społeczeństwa, który już łakomie konsumuje „dar” epidemii jaką jest wprowadzona w zakresie niespotykanym dotąd praca i nauka on-line.
Technicznie rzecz biorąc praca zdalna nie jest to pomysł nowy, ale dopiero konieczność powszechnego zamknięcia przetransferowała miliony pracowników, szkolniaków i żądnych wiedzy przedegzaminacyjnej studentów w świat cyfrowej interakcji. I ich nauczycieli siłą rzeczy też.
Jak analizuje Światowe Forum Ekonomiczne (WEF) pandemia wypchnęła z „realnych” szkół prawie 1,2 miliarda uczniów i studentów Świata, z których co najmniej część spędza czas od rana klikając w różne „zumy”, „emestimsy”, „hangautsy”, „skajpy” i inne komunikatory.
Ile młodych to robi i z jakim efektem nie wiadomo dokładnie nawet na niewielkim polskim podwórku, bo sami słyszeliśmy kiedy na pytanie dziennikarki o dzieci „zniknięte” z klas po przejściu do sieci pewna dzielna kurator odpowiedziała rezolutnie, że „jest to niedopuszczalne”. Ale dokładnie – nie wie.
Jak analizuje Światowe Forum Ekonomiczne (WEF) pandemia wypchnęła z „realnych” szkół prawie 1,2 miliarda uczniów i studentów Świata
Nie da się więc ukryć, że nauczanie zdalne mimo wielu zalet ma jednak pewne cienie, jak choćby dziwnie niedostrzegany, a kluczowy dla „ludzkiej” nauki brak bezpośredniej „fizycznej” interakcji pomiędzy uczniem i nauczycielem. To akurat dla autora poniższego i innych „realnych” byłoby dobrą wiadomością, bo jeszcze przed Pandemią wielu wieszczyło przejęcie katedr przez Sztuczną Inteligencję i odesłanie belfrów do lamusa historii.
Krótko puentując temat on-linowego nauczania, które ma przecież także szkoleniowy, biznesowy wymiar, to stawiamy tezę, iż nie można „skopiować” metod nauczania z „realu” do on-line i oczekiwać tych samych rezultatów. Konieczne jest zupełnie inne podejście. Ale jakie, tego zdaje się na razie w systemach edukacyjnych nie widać. Bo przecież optymistycznie mamy się otwierać i wszystko będzie wracać do normy.
Wielkim wygranym on-lajnu zdaje się być też wielki biznes, który dzięki COVID mógł odesłać miliony pracowników do domów. Wielu się może i ucieszyło, bo to piękna okazja do cięcia kosztów teraz i później. Większa elastyczność, koniec owocowych czwartków i darmowej kawy z korporacyjnymi pogaduszkami.
…stawiamy tezę, iż nie można „skopiować” metod nauczania z „realu” do on-line i oczekiwać tych samych rezultatów.
Również niejeden pracownik zapewne pomyślał, że fajnie będzie pobyć w domu z rodzinką i zabawić potomstwo podczas-gdy oferując on-line nowe polisy, czy inne produkty. Zdaje się jednak, że i ten początkowy entuzjazm już minął i i płaczące w tle dzieciątko powoduje obustronny stres uczestników transakcji. W domu pracę trudniej zorganizować, kot miuaczy, kasza kipi, no i te interakcje. A raczej ich brak, bo w końcu Aronson pisał człowiek to „zwierzę społeczne”. A widział ktoś zwierzę zadowolone z „on-lajnu” ? No właśnie.
Ciekawe są też analizy Internet Institute z Uniwersytetu w Oxfordzie. Na przykład zapotrzebowanie na pracę zdalną wielkiej już przecież społeczności freelancerów znacznie spadło po okresowym wzroście na początku epidemii. I to w stosunku do lat poprzednich. A wyjaśnienie jest proste, bo czy on-lajn czy w realu wszystkie firmy mają mniej pracy. I dla swoich własnych i tych zewnętrznych on-lajn pracowników.
Kwitną za to różne sklepy internetowe. W USA pandemiczna sprzedaż on-line wystrzeliła o 49 % w stosunku do lat poprzednich; jak niektórzy wieszczą to już stały trend bo „świat się zmienia”. Inni zaś twierdzą, że ludzie nie mogą doczekać się bezcelowego sobotniego włóczenia się po alejach centrów handlowych i zagadywania pomocnych subiektów/ek.
I bądź tu mądry, w realu czy on-lajn.
Pliki cookie Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie tego portalu, używamy pliki cookies („ciasteczka”). Jeśli nie wyrażasz na to zgody opuść portal.