Kilka lat temu jako „działacz” Stowarzyszenia POLRISK, miałem okazję gościć znanego w całym świecie zarządzania ryzykiem Australijczyka Kevina Knighta. To jeden z autorów normy ISO 31000 „Zarządzanie ryzykiem”, jeden z top-konsultantów wielkich koncernów, rządów i wszelkich organizacji. Oprócz wysłuchania arcyciekawych wykładów o ISO 31000 (w dość wąskim gronie zresztą, bo rodzimy biznes zbyt zainteresowany nie był, inaczej niż gdziekolwiek gdzie Kevin mówił) porozmawialiśmy sobie o Australii….
….Kevin Knight to jeden z autorów normy ISO 31000 „Zarządzanie ryzykiem”, jeden z top-konsultantów wielkich koncernów, rządów i wszelkich organizacji.
Nie, nie o kangurach czy misiach koala ale o zarządzaniu ryzykiem, ryzykach australijskich, w tym i pożarach. Kevin już wtedy zwracał uwagę na rosnące zagrożenie z tego kierunku, ale nie tyle z powodu klimatu, który naonczas traktowano jako ciekawostkę. Wspominał między innymi, że ludzie często sami eksponują się na nadmierne ryzyko, osiedlając się w miejscach, gdzie tego do tej pory nie czynili. A to z racji ładniejszych widoków na ocean, a to dla ciekawych miejsc do zamieszkania.
Mówił też z ironią, jak to na miejsca pożarów w Australii zdążają ochoczo wiarołomni politycy, aby się fotografować z pogorzelcami, obiecać naiwnym „wszelkie pomoce”, z których potem dociera może parę procent. A ludzie w to wierzą i choćby nie ubezpieczają się i nie zabezpieczają…
Kiwaliśmy z kolegami wtedy ze zrozumieniem, bo tak najwyraźniej działa to na całym świecie, że politycy gadają, obiecują, a potem…. Szukaj wiatru w polu.
…na miejsca pożarów w Australii zdążają ochoczo wiarołomni politycy, aby się fotografować z pogorzelcami, obiecać naiwnym „wszelkie pomoce”, z których potem dociera może parę procent.
Te wspomnienia naszły mnie kiedy Nowy Rok zaczął nas dosłownie bombardować kolejnymi ryzykami i to najgrubszego kalibru, więc chyba słusznie napisaliśmy w poprzedniej Ryzykonomii, że „lepiej już było”.
To co się dzieje obecnie w Australii, skala kataklizmu zapiera ludziom dech w piersiach. Być może dla wielu jest „wizualizacją” do czego nas prowadzą zmiany klimatu, jak TO naprawdę będzie wyglądać, że TO naprawdę już się dzieje.
Pożary o obszarach całych państw, ofiary, beznadziejna walka z żywiołem, być może zaczynają uświadamiać części ludzi, że uruchomiliśmy mechanizmy destrukcji takiej Mocy, która znajduje się daleko poza naszymi możliwościami jej opanowania.
Niezwykle intrygujący jest też wątek zniszczenia australijskiego ekosystemu i jak donoszą źródła śmierci setek milionów zwierząt; część unikatowych, endemicznych gatunków być może już nigdy nie zobaczymy.
To co się dzieje obecnie w Australii, skala kataklizmu zapiera ludziom dech w piersiach.
Przyśmiewcy rechoczą, że to sentymentalizm, ale wielu ludzi niezwykle poruszyły obrazy poparzonych, cierpiących misi koala, Australijczyków ratujących kangury (uważane tam zdaje się wcześniej za rodzaj skaczącego szczura). Tak jakby wielu ludzi nagle zrozumiało, że jedziemy na jednym wózku z tymi misiami, kangurami czy co tam w australijskim scrub-ie, buszu żyło.
Jak oni – one zginą, to my ludzie jesteśmy następni w kolejce. Tyle tylko, że z własnej winy zaniedbania, głupoty.
Oczywiście jak to w dzisiejszym świecie bywa słowa naukowców niewiele dla wielu znaczą, choćby argument, że w Australii właśnie zanotowano największe „na plus” (1,52+ Celsjusza) odchylenia od długoterminowej średniej temperatury. Znaczy, jest gorąco i może być jeszcze gorącej. A propos , zauważyliście zimę w Polsce i że szykuje nam się w naszym rolniczym kraju trzeci rok suszy?
W Australii susza przygotowała „pokarm” dla pożarów, a przecież sezon upałów dopiero się tam zaczyna…
Naukowcy wskazują, że wyjątkowość australijskiego kontynentu może ogniskować już dziejące się zmiany klimatyczne, a nawet je przyspieszać, bo choćby popioły z pożarów spadły na nowozelandzkie lodowce nieopodal, które teraz zamiast odbijać słońce zaczną się topić, powiększając klimatyczny „bałagan”.
A propos , zauważyliście zimę w Polsce i że szykuje nam się w naszym rolniczym kraju trzeci rok suszy?
Komentatorzy o mistycznym zacięciu, a jak widać z relacji również część Australijczyków zwraca uwagę, że sama Australia jest 3-cim na świecie eksporterem zabójczego dla klimatu CO2 ( po Rosji i Arabii Saudyjskiej) z tym że absolutnym liderem w eksporcie wydobywanego węgla. Karma…
I mówią, że wielkie korporacje i zbratane z nimi „elity” myślą tylko o pieniądzach i zyskach, a niechętnym zamykają usta paradygmatem wzrostu gospodarczego.
Wtedy (inni naiwni mistycy) przytaczają przypisywane amerykańskim Indianom proroctwo: „Kiedy uschnie ostatnie drzewo, przestanie śpiewać ostatni ptak, a w rzece umrze ostatnia ryba, ludzie zrozumieją, że nie można jeść pieniędzy”
Pliki cookie Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie tego portalu, używamy pliki cookies („ciasteczka”). Jeśli nie wyrażasz na to zgody opuść portal.