Zupełnie niedawno jedna z organizacji pro-ekologicznych przeprowadziła ogólnopolski sondaż dotyczący morświna. Na zasadnicze pytanie „co to jest morświn”, ponad połowa ankietowanych rodaków zaznaczyła „nie wiem”, a były i podobno nieodosobnione odpowiedzi identyfikujące tajemniczego morświna jako rodzaj morskiej świnki. A tymczasem przecież każdy wie, że morświn to… No właśnie, żeby nie stresować Czytelnika oczywistymi odpowiedziami, „definicję” naszego bohatera zamieszczamy na końcu. A ten felieton, jak już pewnie każdy się domyślił, dotyczy największego z wszystkich możliwych źródeł ryzyka: ignorancji.
Oczywiście, zjawisko ignorancji ma również nieodłączny związek z jeszcze bardziej ryzykotwórczym czynnikiem, którą jest głupotą; szczególnie, że jak zauważył Albert Einstein są dwie rzeczy nieskończone: Wszechświat i ludzka głupota. Przecież jednak nie trzeba być wcale głupcem, żeby wykazywać się ignorancją, brakiem wiedzy, bo w dzisiejszym złożonym świecie jest zbyt wiele rzeczy, o których nie wiemy (jak i takich, o których wiemy, ale wolelibyśmy szybko zapomnieć).
Mogłoby się wydawać, że w świecie internetowej sieci ignorancja powinna być w odwrocie. Przecież mamy dziecinnie łatwy i praktycznie nieograniczony dostęp do wiedzy na dowolny temat. Nic, tylko klikać i „informować się”. Niestety wiele wskazuje na to, że świat Big Data jest również światem Wielkiej Ignorancji. I tak, na popularnym na świecie portalu „głoszenia wartościowych idei” TED (polecam, także po polsku) karierę robi przemówienie Hansa Roslinga, szwedzkiego socjologa, który zirytowany wszechobecnymi stereotypami postanowił sprawdzić, jak to naprawdę jest z wiedzą dzisiejszych ludzi o świecie. Jednym z takich „klasycznych” stereotypów odczuwanym przecież również przez Polaków, jest wkładanie o jednej szufladki krajów „rozwijających się”. Brazylii,
Tajlandii, Polski, Afganistanu, Mozambiku itd. Jakie są różnice w stopniu rozwoju (i nie tylko) nie trzeba Czytelnikowi wyjaśniać, choć też należy przyznać, że przyjeżdżający do polski „expaci” już nie zabierają ze sobą przysłowiowych futer i pułapek na białe niedźwiedzie. No więc prof. Rosling zadał szereg pytań ankietowanym na różnych kontynentach i odkrył, że poziom wiedzy o realnym „stanie świata” jest bardzo, bardzo niski. Pytając na przykład o dostępność szczepień odkrył on, że większość Szwedów uważa, że kraje Afryki są w rozumieniu zwykłego Szweda o wiele bardziej zacofane niż w rzeczywistości. Żeby dodać dramatyzmu temu badaniu, szwedzki badacz zadał te same pytania „grupie kontrolnej” z tym, że złożonej z …szympansów. O wstydzie okazało się, że odpowiedzi szympansów były nawet o połowę częściej trafne niż odpowiedzi ich ludzkich konkurentów.
Nawiasem mówiąc podobny „podmiotowo” test przeprowadzili jakiś czas temu naukowcy z Cass Business School zasponsorowani przez AoN Hewitt. Zbudowali oni „kontrolny” portfel inwestycyjny, w którym czynnikiem wyboru walorów były zmiany kapitalizacji 1000 spółek giełdowych z USA w latach 1968-2011. Ich referencyjną „małpą” stał się program komputerowy, który do swego małpiego portfela dobierał walory przez losowanie. Żeby nie być posądzonym o przypadkowość wyników, działania te powtórzono 10 milionów razy, dla każdego z 43 badanych lat. I cóż…Okazało się o zgrozo, że prawie w każdym (!) przypadku „małpi” menadżer inwestycyjny poradził sobie lepiej niż hipotetyczny analityk kalkulujący indeksy giełdowej kapitalizacji. Póki co jednak prosimy, nie mówcie o tym głośno, bo przecież z giełdowym analitykiem można pójść na kulturalny lunch i pogadać o pogodzie, jest to jednak kolejny przykład na to, że gromadzenie i przetwarzanie coraz ogromniejszej wiedzy, mitycznej Big Data, niekoniecznie przybliży nas do poznania prawdy. I dotyczy to najwyraźniej tak samo „ogólnej” wiedzy o świecie jak i świata finansów w szczególności.
Oczywiście i w pierwszym i w drugim z przetoczonych przykładów ignorancji (a jest ich zacznie więcej) przyczyn napięcia między wiedzą prawdziwą, a wiedzą domniemaną można doszukiwać się gdzie indziej. Wspólne dla obu przypadków jest na pewno fałszywe założenie, przesąd, przekonanie, że wiemy więcej niż w rzeczywistości. Podobnie jak Amerykanin sądzi, że Polak to taki Rosjanin, my oceniamy naszego partnera biznesowego na podstawie zupełnie fałszywych przesłanek i przesądów. Analityk finansowy buduje swój portfel inwestycyjny wykorzystujący modele zakładające regularne, możliwe do przewidzenia zachowanie się rynków, podczas gdy jest dostatecznie wiele dowodów na to, że „grube ogony” rozkładów prawdopodobieństwa, są o wiele grubsze niż zakładają to modele. A jakby co, to wszystkie „modele ryzyka” idą w rozsypkę. Oczywiście modele naszej wiedzy o świecie bywają pożyteczne choć nie są idealne i w zasadzie to wiemy, ale dla wygody i z czystego lenistwa zakładamy, że są prawdziwe.
A jaki związek ma ignorancja z zarządzaniem ryzykiem? Oczywisty i bardzo prosty, bo jednym z kluczowych elementów zarządzania ryzykiem jest identyfikacja ryzyka. Bez właściwej, prawdziwej informacji o szansach i zagrożeniach żadna decyzja menadżera nie będzie trafna. Co więcej i zawsze najgorzej, prawdziwe ryzyko pozostanie niezidentyfikowane i zamieni się , choć wcale by nie musiało, w przysłowiowego biznesowego „czarnego łabędzia”.
Pliki cookie Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie tego portalu, używamy pliki cookies („ciasteczka”). Jeśli nie wyrażasz na to zgody opuść portal.